Łączna liczba wyświetleń

sobota, 29 września 2012

Truskawkowa od kuchni vol.1 :)


Dziś totalnie niekosmetycznie:) Chciałam się z Wali podzielić przepisem na ciasto szybkie, łatwe, zdrowe i smaczne:)
Dziś upiekłam w dwóch wariantach : owocowy i z orzechami i słonecznikiem.
Baza jest banalnie prosta:
5 jajek
250g jogurtu naturalnego
4 łyżki cukru
8 łyżek mąki kukurydzianej
3 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy.
Jajka ubijamy na pianę,dopiero potem dodajemy resztę składników. Ja podzieliłam bazę na pół i do jednej części dodałam pokrojone w kostkę jabłko, pół banana i nektarynkę. Drugą zrobiłam z orzechami arachidowymi i słonecznikiem. przelewamy do keksówek ( tak,ciasto ma półpłynną konsystencję).
Następnie wkładamy do pieca na 45 min w temp. 180st.
I gotowe!
Tak naprawdę do bazy możecie dodać wszystko. Ja robię z tym co akurat znajduję,albo na co akurat mamy ochotę.
Może nie określiłabym go mianem dietetycznego,ale na pewno zdrowego i niskokalorycznego, a przede wszystkim smacznego:)
Spróbujcie!
Pozdrawiam sobotnio,
Truskawkowa Mery:)

poniedziałek, 24 września 2012

Parę wrześniowych zakupów i wyróżnienie:)

Miło mi podzielić się z Wami małą radością. Zostałam wyróżniona So Sweet Blog Award przez littleglamdress. Naprawdę strasznie mi miło z tego powodu, bo przeciaż zaczęłam całkiem niedawno i miło mi, że ktoś lubi  tu wpadać i czytać moje wypocinki:)

 Teraz moim zadaniem jest wybrać 5, 10 lub 15 blogów (dobrze, aby się nie powtarzały), na które lubię zaglądać i je czytać, więc  przedstawiam wam (w losowej kolejności) moją listę nominacji:) :
strawberryfasionstyle 
panna-kokosowa 
paryska88 
Aguteńka
rockglamprincess

A teraz druga równie przyjemna rzecz - ZAKUPY :D

W ostatnim czasie byłam trochę zabiegana, do tego wpadło parę problemów zdrowotnych. Kupiłam parę rzeczy ale nawet nie miałam kiedy podzielić się tym z Wami, więc do dzieła!


Babydream Szampon i Olejek do pielęgnacji. - W związku z tym że miniaturka olejku mnie zachwyciła. Olejowałam nim włosy, stosowałam do OCM, natłuszczałam skórki postanowiłam zakupić pełnowymiarowy produkt. Przy okazji do końca dobiegał również mój szampon Johnsons Baby i do kompletu dorzuciłam Szampon. Zresztą trafiłam akurat na promocję w Rossmannie na wszystkie produkty Babydream. Oba produkty są świetne!




Kobo Matt Make Up - Po spektakularnej porażce Catrice Perfekt Ressist, musiłam kupić co innego. Ale o tym kiedy indziej.
Tym razem wybrałam odcień ton jaśniejszy 100 Light Beige, bo na jesień zwykle baaardzo jaśnieję:)


I teraz czwórka, która niesamowicie mnie zaskoczyła. Dlaczego? Bo to produkty naprawdę niskopółkowe, a jakość mają całkiem niezłą.

Venezia Glass Lipgloss - kosztowało ok. 4 zł za sztukę. Odcienie są świetne, wybrałam dwa stonowane kolory na jesień. Pierwszy to nr 36, drugi to nr 32. Błyszczyki są półtransparentne, ale kolor jest dosyć widoczny. Ładnie pachną:) Nie utrzymują się porywająco długo, ale nie przeszkadza mi to. Posiadają aplikator - gąbeczkę.

1- odcień 36, 2- odcień 32.



















Butterfly Collection - Róż do policzków. I tu zaskoczyłam się naprawdę pozytywnie. Miałam kiedyś cienie tej firmy i nie byłam z nic zadowolona. Pigmentacja była bardzo słaba.
Róż pigmentację ma świetną. Odcień określiłabym jako chłodną brzoskwinię:) Trwałość średnia ok 4 godzin, ale czego wymagać od różu za 6 zł. :) Mimo wszystko polubiłam od razu. Jest to odcień nr 3 - matowy.

Vollare Cosmetics - róż do policzków. - Ja używam go jako bronzera, wybrałam odcień chłodnego bronzu. Nie jest całkiem matowy,ale nie ma też drobinek. Powiedziałabym raczej, że ma satynowe wykończenie, co szalenie mi się podoba. Jest to odcień 6 flower.


Jeszcze króciutki rzut oka na swatche:
Zdaję sobie sprawę, że może nie są one najidealniejsze, mają w składzie parabeny, ale nie popadam w skrajność i lubię czasem sięgnąć po takie produkty:) Poeksperymentować miło.
To już wszystko. Jestem ciekawa, czy miałyście kiedykolwiek któreś z nich:)

Jeszcze raz dziękuję LittleGlamDress na wyróżnienie:)

Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery:)







Wrześniowy PUSTOSTAN

Wrzesień pomału dobiega końca, tak jak końca dobiegło parę z moich kosmetyków.

Szampon Johnson`s Baby Lawenda - parę słów o nim tu.
Isana olejek pod prysznic Melone&Birne - o nim tu.
Babydream Pflegeöl - o nim parę słów tu
Alterra Szampon i odżywka z granatem i aloesem
I teraz parę słów. O ile 3 pierwsze produkty są moimi ulubieńcami i na pewno do nich wrócę, to produkty Alterry z aloesem i granatem wzbudziły we mnie mieszane uczucia. Jeśli chodzi o szampon, włosy domywał ładnie, zapach również okej, ale strasznie plątał włosy i niestety bardzo szybko się przetłuszczały. Jeśli chodzi o odżywkę byłam nią totalnie zawiedziona. Z włosami nie robiła nic. Liczyłam na ładne nawilżenie,a było nijako. Może dlatego, że za krótko ich używałam (były to produkty miniaturki). Ale po czterech razach raczej nie chcę do nich wracać.
A może wy macie inne odczucia?
Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery:)

piątek, 14 września 2012

Gwiazdy KOBO :)



Tak, jak wspomniałam przy ostatniej notce, dziś parę słów o moich ulubieńcach firmy Kobo. Wiele produktów mają świetnych, ale cztery to naprawdę perełki.
O podkładzie KOBO MATT Make-up wspominałam już tu: Kobo Matt Make up .


Kolejną perełką w asortymencie KOBO jest również podkład - KOBO Ideal Cover Make Up.
W plastikowym owalnym pojemniczku znajdujemy podkład o pojemności 23 g. O konsystencji masy plastycznej.
U mnie akurat w odcieniu NUDE BEIGE. Przyznam szczerze,że jak podkład sprawuje się średnio. Długo szukałam sposobu na równomierne rozprowadzenie go. Pędzel do podkładu typu Kabuki sobie z nim nie radzi. Gąbeczki również nie. Efekt po nałożeniu palcami również nie do końca mnie satysfakcjonował. Jedynie pędzel języczkowy jako tako sobie z nim poradził. Pomyślicie więc dlaczego jest perełką...
Bo jest najlepszym na świecie korektorem lub kamuflażem:) potrafi ukryć wszystko. Długo, naprawdę długo szukałam czegoś co zakryje moje cienie pod oczami - nie było siły,drogie czy tanie - moje cienie wychodziły.
Zaczerwienienia wokół nosa? nie ma problemu. Drobne blizny po trądziku? Żegnajcie:)
Mój sposób na niego jest następujący, najpierw pod oczami rozprowadzam krem nawilżający i daje mu się wchłonąć. Następnie pędzlem języczkowym wklepuję podkład w okolice pod oczami lub też we wszystkie inne problematyczne miejsca. Daję mu chwilkę i nakładam podkład. :) Drobnym minusem jest opakowanie, ale jego działanie rekompensuje wszystko.

Pozostali dwaj ulubieńcy KOBO to Baza pod cienie i Baza pod pigmenty sypkie.
Baza pod cienie zamknięta jest w małym czarnym plastikowym słoiczku o pojemności 6 g.
Baza ma delikatny różowawy kolor, którego na powiece już nie widać. Świetnie wygładza powiekę. Jedyne co delikatnie mnie w niej denerwuje to zapach. Ale po chwili już go nie czuć. Przedłuża trwałość cieni i wzmacnia ich kolor.

Druga baza to baza do pigmentów sypkich,chociaż zdarza mi się jej użyć również do normalnych cieni.
Baza w formie płynnej mieszka sobie w buteleczce z pipetką co wiele ułatwia. Jeśli nałożymy jej cieniutką warstwą na powiekę możemy nałożyć i zwykły cień i pigment. Jeśli na wieczku pomieszamu go z cieniem to możemy go zamienić w eyeliner:) Dla mnie bomba!
Zdjęcie było robione dosyć późno, ale myślę, że spokojnie widać jak podbija kolor:)
To już wszystkie moje perełki z KOBO,choć znając siebie pewnie jeszcze nie jeden ich produkt mnie oczaruje:)
Pozdrawiam jesiennie!
Truskawkowa Mery:)




niedziela, 9 września 2012

Kilka słów o...:KOBO Professional Matt make up

Niedawno, przy okazji "ulubieńców miesiąca" i "Pustostanu" wspominałam już o moim ideale podkładu.
Dziś słów parę o podkładzie niewiele gorszym, ale.... no właśnie jest kilka "ale".
KOBO Professional Matt make up w odcieniu 101 Ivory. Niewątpliwym plusem jest jego krycie, które jest naprawdę bardzo mocne. Wykończenie jest faktycznie matowe, choć po kilku godzinach wymaga użycia pudru matującego. Gama kolorystyczna jest dosyć szeroka. Skóra jest po nim ładnie wygładzona,a koloryt wyrównany. Konsystencja samego podkładu jest "cięższa",idealnie sprawdzał się w okresie wiosna,jesień, zima. Natomiast w lecie, na upały nie do końca się sprawdzał. A teraz kilka moich "ale".
Po pierwsze

opakowanie. Niby buteleczka, ale bez dozownika. Wydostanie odpowiedniej "porcyjki" graniczyło z cudem. To znacznie zmniejsza jego wydajność. Inna sprawa to wydostanie resztek,przy tubkach wydostanie jest w miarę proste, przy odpowiednim wyciśnięciu, tu jest ciężko.
Ja znalazłam na to moje rozwiązanie, przelałam go do oczyszczonej buteleczki po zużytym podkładzie mojej mamy. Buteleczka ma pompkę,wiec dozowanie stało się łatwiejsze.
Ostatni minusik to SILICONE FORMULA, czyli może doprowadzać do zapychania. Jeśli chodzi o moją cerę, która ma skłonności do nieprzyjaciół,tego efektu nie zauważyłam, ale wiem ,że u koleżanki niestety zapychał.
Moja ogólna ocena to 4,5/5. Ponieważ jego cena jest naprawdę niska jak za taką jakość. w normalnej sprzedaży jego cena waha się 22-25zł, ale często można go dostać w promocji za 16-17 zł w drogeriach Natura. Na 100% będę do niego wracać,szczególnie, że jesień już blisko:)
Ogólnie przekonałam się już do kilku produktów KOBO,ale myślę, że moich ulubieńców Kobo przedstawię wam osobno przy innej okazji:)
Pozdrawiam, Truskawkowa Mery:)

wtorek, 4 września 2012

Dziś niekosmetycznie:)

Dziś chcę podzielić się z Wami moją całkowicie inną pasją :)
Kiedy lato się kończy,a pogoda się psuje (choć to jeszcze nie teraz), spędzam więcej czasu w domu i ... tworzę, co tylko mi do głowy wpadnie:)
Jakiś czas temu kuzynka zaraziła mnie Scrapbooking`iem i Cardmaking`iem:) Elementy dekoracyjne można oczywiście kupić, ale można też znaleźć je wszędzie. Wszystko zależy od naszej kreatywności i inspiracji:)
Uwielbiam wręczać później komuś takie ręcznie robione kartki, bo tak naprawdę obdarowujemy wtedy kogoś częścią siebie.
Torciki ręcznikowe na różne okazje(tu akurat weselny) również stały się już moim znakiem rozpoznawczym;)
Czasami wystarczy naprawdę niewiele, kawałeczki wstążki z bukietów, zwykłe spinacze biurowe, kwiatki ozdobne z pasmanterii, pasek krepiny i szczypta pomysłowości i możemy wyczarować...
.....bukiecik:)
 Takie "tworzactwo" naprawdę sprawia wiele radości:)

Pozdrawiam wieczornie
Strawberry Mery:)

niedziela, 2 września 2012

Sierpniowi Ulubieńcy


Sierpniowych ulubieńców mam dosyć dużo. Większość z nich już przedstawiałam,więc wspomnę o nich krótko:)

ISANA ÖL DUSCHE Melone&Birne i Sanft&Früchtig - Ideały! Pięknie pachną, przyzwoicie nawilżają,a cena równie przyjemna co ich używanie.
GARNIER. Podstawa Pielęgnacji. Złuszczający Peeling W Kremie. - Delikatny "ścieracz" Pozostawia skórę gładką i oczyszczoną.
JOHNSON`S BABY. Szampon lawendowy. - Nie podrażnia, dobrze zmywa, pięknie pachnie.
ISANA. Płukanka do włosów brązowych - Również kusi zapachem, pozostawia włosy miękkie i błyszczące, delikatnie nadaje im brązowego koloru z kasztanowym refleksem.
JOHNSON`S BABY. Krem pielęgnacyjny - spokojnie może zastąpić krem do twarzy, nawilża, ujędrnia i nie zapycha.

Jeśli chodzi o kolorowych ulubieńców, spokojnie mogłabym powiedzieć, że to ulubieńcy czerwcowo-lipcowo-sierpniowi.
Baza pod cienie ESSENCE. I LOVE STAGE. - Wg. producenta jest to 2 w 1 Baza i korektor. Przyznam szczerze, że jako korektor nie jest porywająca. nadaje się do maskowania małych punktowych nieprzyjaciół. Ale trzeba zaczekać dłuższą chwilę, aż zaschnie i dopiero wtedy możemy nakładać podkład. Czasem maskowałam nią zaczerwienienia wokół skrzydełek nosa i z tym sobie radziła. Cieni pod oczami nie maskuje:(. Natomiast jako baza pod cienie jest ok. Wyrównuje koloryt powieki, cienie utrzymują się dłużej i delikatnie podbija ich kolor,ale pod tym względem nie oczekujcie spektakularnych efektów. Mimo wszystko bardzo ją lubię, to już moje 4 opakowanie(4 ml). Jedno starcza (przy codziennym użyciu) na 1,5 miesiąca.
Róż ESSENCE. SILKY TOUCH BLUSH. - Mój jest w odcieniu 30 secret it girl. Jest delikatnie koralowy. U mnie ładnie wtapia się na policzkach, ożywia twarz. Nie utrzymuję się jakoś mega długo ale 5-6 godzin spokojnie. Nie da się nim zrobić plam ( swatch w prawym górnym roku). Jeśli chodzi o mnie spisywał się znakomicie. Na zdjęciu zużycie po 3 miesiącach, więc wydaje mi się wydajny:)
Cień SENSIQUE. EXOTIC FLOWER. - U mnie w odcieniu 224. Kolor określiłabym jako kremowy? szampański? Ma delikatne drobinki, ale daje satynowe wykończenie. Uwielbiam go. Pięknie rozświetla spojrzenie, wytrzymuje baardzo długo. Przetrwał ze mną wesele koleżanki w nienaruszonym stanie - byłam w szoku:) Cena była śmieszna bo w promocji kosztował mnie jakoś 3,50 zł.:) Poza tym mam dla niego też inne zastosowanie. Mianowicie często służy mi jako... ROZŚWIETLACZ. Delikatnie roztarty nadaje piękny blask twarzy:)
ESSENCE. Bronzing Compakt Powder Matt. - Bronzer przyjaciel:) Nie zostawia plam, świetnie konturuje się nim twarz. Ja akurat korzystan z odcienia 02 love to be matt.
ESSENCE GEL EYELINER I PĘDZELEK SKOŚNY CATRICE. - Eyeliner w żelu w odcieniu 01 Midnight in Paris zaskoczył mnie swoją trwałością. Mimo upałów,wilgoci, nie ściera się, nie odbija się. Wręcz mam problem z domyciem go:) Skompletowałam do niego dwustronny pędzelek Catrice, który jest cieniusieńki. Maluje linie jak żyleta:) Pędzelek świetnie też wypełnia brwi, także lubię jego dwufunkcyjność:)
MAYBELLINE. Dream Satin Liquid. - w odcieniu 30 Sand. Mój podkład marzenie. Miałam go 3 miesiące, wydajny. Ideał dla mojej cery, niestety nie umiem go znaleźć w Polsce... Chyba ,że ma inne opakowanie.
W większości tym razem lato upływało mi pod marką ESSENCE:) Ale nie jestem jakąś "mega-wierną-fanką-tylko-essence" Produkty, które wymieniłam są dla mnie perełkami:) Ich cienie natomiast jakoś mnie nie powalają.
To już wszyscy moi ulubieńcy. Ciekawa jestem, których z nich znacie, używacie?
Miłego wieczoru!
Truskawkowa Mery:)

sobota, 1 września 2012

Pierwszy projekt PUSTOSTAN i ostatnie zakupy:D

Jako, że nazbierało mi się troszkę "Pustaczków" mam zaszczyt zaprosić na pierwszy projekt PUSTOSTAN czyli zwyczajowe Denko:) Tym razem to głównie produkty pielęgnacyjne i tylko jeden produkt kolorówki.
To zaczynamy!
Johnson`s Baby Łagodny Płyn Do Mycia Ciała i Włosów oraz Mleczko Pilęgnacyjne. Tych panów już przedstawiałam, w związku z tym, że to próbki końca dobiegli szybciutko. Tak ,jak wspomniałam po mleczko na pewno jeszcze sięgnę, po płyn już raczej nie.

Johnson`s Baby Krem Pielęgnacyjny. Produkt marzenie dla mojej skóry twarzy, o czym już wspominałam. Jak tylko dobrnę końca mojego obecnego kremu, to wrócę do tego na pewno.
 Garnier Podstawa Pielęgnacji. Złuszczający Peeling W Kremie. Chyba najlepszy peeling na świecie.
Buzia była po nim gładziutka, drobinki nie za duże i ta konsystencja kremu, po prostu bajka. Nigdy nie miałam po nim przesuszonej skóry. Kupię ponownie,tylko w ostatnich dniach nie widziałam go w drogerii.
Be Beauty. Krem do rąk - Wapń i Wosk Pszczeli. Przepięknie pachniał i przyzwoicie nawilżał. I w super cenie. Narazie mam jeszcze trzy inne kremy do zdenkowania, więc z kupnem poczekam,ale zdecydowanie jest faworytem!:)
I obiecany drobiazg z kolorówki : Maybelline. Dream Satin Liquid. - w odcieniu 30 Sand. Jestem niepocieszona, że dobiegł końca. Krycie "w sam raz", satynowe wykończenie, nie zapychał. Szukałam go w drogeriach,ale nie potrafię go znaleźć. Ten był przywieziony jakiś czas temu z Niemiec.Może zmienił opakowanie. Mam kilka  podkładów, z których korzystam,więc nie mam dramatu, że zostałam bez ale to mój ulubieniec, więc muszę go znaleźć.

A oto moje ostatnie zakupy:

Babydream für Mama i tu właśnie moja pomyłka, Chciałam olejek, ale nie zauważyłam i wzięłam tą emulsję pielęgnującą... Zużyję na pewno, tylko niestety do olejowania włosów się nie nada.... Chyba, że jest taka możliwość? Można jej użyć do pielęgnacji włosów?
Bielenda Czarna Oliwka. Dwufazówka do demakijażu oczu. Zobaczymy jak się sprawi.
Ziaja. Oliwkowy płyn micelarny. Także pierwszy raz u mnie. Teraz używam tego z Delii, ale nie jestem zadowolona. Chcę go tylko zużyć i mieć z głowy. Nie szkodzi cerze,ale pieni się przy aplikacji,a tego nie lubię.
Rival de Loop. Płyn do demakijażu oczu. Również nowość dla mnie. Kupiłam miniaturkę. Jeśli się nie sprawdzi tak jak trzeba, będzie jeździł ze mną w podróże.:)
Aterra. Granat i Aloes. Szampon i odżywka. Kupiłam Miniaturowe produkty,żeby sprawdzić czy mnie nie uczulą jeśli chodzi o skórę głowy. Jestem na tym punkcie chyba trochę przewrażliwona, ale podoba mi się, że w Rossmanie można zakupić mini wersje, wypróbować i wrócić do pełnowymiarowych produktów.
Wiem,że Alterra ma dobre recenzje, ale wolałam kupić najpierw miniaturki:)
Kobo. Baza pod cienie i Baza pod pigmenty sypkie. Dotąd nie miałam, zamierzam przetestować.
Catrice. Perfekt Resist. Podkład. Skusił mnie wczoraj w Naturze. Na przegubie ładnie się wtapiał. z Catrice miałam wcześniej Photofinish i był całkiem dobry.
Miałyście,któryś z tych produktów? Co o nim myślicie?
Wyszedł post Tasiemiec:)
Życzę miłej Soboty!
Truskawkowa Mery:)