W ciągu ostatnich tygodni bardzo szeroko reklamowane było najnowsze "dziecko" Sleek`a czyli paletka Vintage Romance. Początkowo nie miałam zamiaru kupna,ale w końcu gdzieś dojrzałam swatche i przepadłam. Podczas zakupów sięgnęłam też po Au Naturel, ponieważ ta paletka kusiła mnie już od dawna, więc obie te paletki wraz z pędzlem Hakuro H77 przywędrowały do mnie dziś.
W moich zbiorach, od grudnia mieszka również praktycznie moja pierwsza paleta - Ultra Mattes V2 Darks, dzięki której właściwie pokochałam jakość tych cieni.
Jeśli chodzi o plusy to przede wszystkim, cienie są świetnie napigmentowane, świetnie się rozcierają, a kolor nie ginie w ciągu dnia.Trwałość również zasługuje na pochwałę.
Jeśli chodzi o minusy, to na pewno musimy uważać przy aplikacji. Cienie lubią się osypać, jeśli nie strzepniemy nadmiaru. A usunięcie ich potem spod oczu nastręcza nam sporo problemów.
Zacznę od pierwszej palety, którą mam już od ładnych kilku miesięcy -
Ultra Mattes Darks
Otrzymałam ją zimową porą i powiem, że jest wprost idealna na okres jesienno-zimowy, jeśli chodzi o kolorystykę. Wszystkie 12 cieni jest totalnie matowe, co mnie niezwykle cieszy. Kolorami, które uwielbiam w tej palecie to
MAPLE, który strasznie ciężko określić - to coś pomiędzy brązem i śliwką ale po roztarciu nabiera pięknych czerwonkawych tonów. (Jego efekt możecie zobaczyć
TU)
Zaraz po nim plasuje się przepiękna leśna zieleń
FERN. To totalny obłęd. Teraz kiedy nadchodzi moje ukochana jesień pewnie coraz częściej pojawi się na moich powiekach!
Często sięgam też po atramentowy
INK i
VILLAN,który jest typową śliwką.
NOIR natomiast idealnie zastępuje eyeliner podczas zagęszczania linii rzęs.
Drugą paletą, na którą ochotę miałam już od dawna, jest -
Au Naturel.
Au Naturel przywędrowała do mnie dziś, więc za wiele jeszcze nie będę w stanie o niej powiedzieć, natomiast kolorystyka oczarowuje. To paleta typowo uniwersalna. Coś jak Naked UD. Stworzymy nią makijaże klasyczne,dzienne i wieczorowe. Znajdziemy tu 8 cieni matowych (ooooo tak!- uwielbiam je do "dzienniaków") 3 Cienie typowo połyskujące (
TAUPE, CONKER i
MINERAL EARTH) oraz jeden cień o satynowym wykończeniu -
MOSS. Znów znajdziemy tu matową czerń - NOIR. Przypuszczam,że odcienie
NUBUCK i
CAPPUCCINO najczęściej zagoszczą przy rozcieraniu załamania powieki:) - zresztą od razu chciałam przetestować Hakuro H77 i już widzę że Nubuck, świetnie podkreśla załąmanie.
Vintage Romance, to najnowsze Sleek`owe dziecko.
Mimo, że większość cieni jest połyskujących, kolorystyka jest idealnie "moja".Rzekłabym - idealna dla zielonookich:)
Mamy tu tylko 1 cień matowy
(PROPOSE IN PRAGUE), 3 odcienie z drobinkami (
HONNEYMOON IN HOLLYWOOD,
FOREVER IN FLORENCE I
LOVE IN LONDON), reszta to cienie połyskujące bądź satynowe. Propose in Prague to nieco ciemniejsza wersja Maple:) Nie mamy tutaj matowej czerni,za to Sleek zamienił ją na czerń z drobinkami. Podobnie jak Au Naturel przywędrowała do mnie dziś,ale już czuję,że ją kocham!
Oczekujcie teraz postów makijażowych w najbliższym czasie:)
Wiem, że nie tylko ja uległam magii Vintage Romance (Cat!:)) Ale ciekawa jestem jaka jest wasza opinia na temat Sleekowych palet.Które z nich posiadacie,albo które chcielibyście dostać w swe łapki?
Swoją drogą,ciekawe, czy Sleek wpadnie kiedyś na pomysł możliwości stworzenia swojej paletki z istniejących już odcieni :D
Pozdrawiam,
-Truskawkowa!