Oczywiście mowa tu o :
Malinowej Emulsji do rąk firmy Balea!
Jakiś czas temu za pośrednictwem przyjaciółki, która mieszka w Niemczech mogłam sobie zamówić to cudo. Jestem oczarowana zapachem tego produktu. Początkowo byłam wręcz przekonana, że będzie nieco chemiczny. Nic bardziej mylnego. To maliny, maliny w czystej postaci:)
Skład i Działanie:
Co do składu, typowy dla kremów z niższej półki. O dziwo bardzo fajnie współpracuje ze skórą moich dłoni. Bardzo go lubię podczas wszelkich porządków w domu. Wiadomo, wtedy nasze dłonie są narażone na wszelkie chemikalia zawarte w płynach do zmywania i stosując tą emulsję do dłoni po każdym zmywaniu naczyń, widzę różnicę. Moje łapki nie są już przesuszone. Nie chroni dłoni przed zimnem i wiatrem,ale tego nam producent wcale nie obiecuje.
Konsystencja:
Opakowanie:
Opakowanie jest niewątpliwie plusem. Ponieważ ma pompkę. Uwielbiam dozowniki z pompkami, bo używanie jest po prostu wygodniejsze. Nie trzeba się ciaprać, brudzić. Otoczenie również pozostaje czyściutkie. W środku znajduje się 300ml produktu,więć całkiem sporo jak na krem czy emulsje do rąk.
Ja za moją malinową przyjemność zapłaciłam 1.75 euraczka:) czyli niecałe 8 zł.
Czy warto? Uważam ,że warto! Cena przyjemna a i produkt przyjazny:)
Polecam na chandrę wszystkim MALINOŻERCOM!:D
Pozdrawiam,
Truskawowa Mery!
jest bardzo fajny! ale wg mnie za duży xD
OdpowiedzUsuńIlość troszkę mnie przeraża :D Nie wiem, kiedy bym go zużyła :D
OdpowiedzUsuńno co wy mi idzie calkiem dobrze:)
OdpowiedzUsuńwygląda zachęcająco....:)
OdpowiedzUsuń