Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 maja 2013

Zgrzeszyłam....

Wszędzie trąbią o Rossmann`owskiej promocji:) Miałam sobie darować - cały czas odkładam kasę na wyjazd do Niemiec (to jeszcze tylko tydzień!!:)). Dziś moja kochana Matuchna wyciągnęła mnie do miasta, no i tak się jakoś dziwnie stało (tajemne moce Gumisiów or something:D) ,że weszłyśmy do Rossmanna.  Weszłam i myślę: Będę twarda .... Będę twarda....oooooo mój ulubiony podkład!!!! No i masz Ci los - tajemne moce gumisiów znów zadziałały...

I stałam się właścicielką kremu do rąk, dwóch podkładów, kolejnej szminki wibo Eliksir, serum pod oczy i korektora,maseczki, konturówki i tuszu do rzęs, a także chusteczek do demakijażu. Biję się w pierś ,ale nie żałuję:)

Ps. ostatnio nieco ucichło na blogu,ale mój czas pożera moja przyjaciółka i jej czternastomiesięczny przystojniak:) Ale już do Was wracam:)

Pozdrawiam,
Truskawa!

wtorek, 14 maja 2013

Moja kolekcja kosmetyków do makijażu #4 - Pudry, Bronzery, Rozświetlacze

Hej!
Witam w kolejnej odsłonie moich makijażowych zbiorów. Dziś na światło dzienne wyjdą zbiory moich pudrów. bronzerów i rozświetlaczy. Chętnych zapraszam do lektury:)

Pudry:
Zbiór moich pudrów to pudry matujące (010, 011, 012, 013, 014) i rozświetlające (023, 024) firmy Bell. Dlaczego akurat Bell? Używam ich już jakiś czas i 011 jest niemal identyczny z Vanille Bourjouis. Utrzymują się równie długo a kosztują frakcję ceny Burżujów. Jestem z nich bardzo zadowolona. Te matujące mają większą trwałość niż rozświetlające, jednak buzia przypudrowana  rozświetlającym ma naprawdę zdrowy wygląd. Dosyć długo wzbraniałam się przed tą firmą natomiast biję się w pierś,bo mają świetne produkty.
W ostatnich tygodniach do zbiorów dołączył podkład i korektor Bell:)
Jeśli chodzi o puder transparentny Essence Fix&Matte! mam dylemat. Mam go 4 miesiące i nie umiem wyrobić sobie o nim zdania. Czasem sprawdza się dobrze, matuje,gruntuje podkład,a czasem jest totalnie do niczego. Zdecydowanie bardziej wolałam ten "transparent" z My Secret.

Bronzery:
To chyba mój ulubiony kosmetyk zaraz po różu. Uwielbiam konturowanie i to co można zdziałać Bronzerem.
W moich zbiorach znajdują się bronzery z Diademu, Marizy i Bell`a.
 Mariza Puder Brązująco -Rozświetlający nr1 Ciepły Beż - Dostałyśmy go na Opolskim spotkaniu i przyznam, że szału nie robi. Sama nigdy bym go nie kupiła. Ma bardzo pomarańczowy odcień,czego nie lubię, oraz drobiny. Szukam na niego jakiegoś sposobu.
Bell Matte - swatch nr 4 to obecnie mój ulubieniec. Jest delikatny i matowy. Na buzi mam go do zmycia. Fantastyczny.
Diadem 10 - to chłodny,rozświetlający brąz. Również go lubię,mimo drobinek. Swietnie ożywia buzię.
Rozświetlające Dua z Bell również na plus, jednak matowym nie dorastają do pięt.

Rozświetlacze:

Tutaj pewnie będzie małe zdziwienie, ponieważ rozświetlaczy posiadam w swoich zbiorach sztuk dwie:

 I nie chodzi wcale o to,że nie lubię rozświetlenia, natomiast, często używam w tej roli cieni do powiek:) więc na cóż mi więcej:D (no dobra, przyznaję się czasem kusi mnie by nakupić ich mnóstwo,ale wtedy rozsądek krzyczy stanowcze : Nie! nie zużyjesz!)
F&F Galaxy Glow
Rozświetlacz F&F zgarnęłam z wymianki za zlocie. Jest świetny! Jest to produkt w kremie, ze złoto-różowymi drobinkami. Możemy go zastosować pod podkład, ale i na podkład. Daje piękny, zdrowy blask.

Essence the twilight Saga 01 Bella`s Secret
Rozświetlacz Essence The Twilight Saga Breaking Dawn part 2. 01 Bella`s Secret.
Typowy produkt w kamieniu. Kupiłam go po tym, jak gdzieś w filmikach zachwalała go Megilounge i nie żałuję. Tutaj jest to już typowo złote rozświetlenie,bez różówych tonów. Utrzymuje się długo i jest mega wydajny. Używam go prawie codzień na sobie, również na innych a jest prawie nienaruszony:)


Tym sposobem dobrnęłam do końca kosmetyków kolorowych do twarzy:) Myślę,że następne w kolejce będą oczy:) Jestem ciekawa jakich wy używacie kosmetyków "pudrowych"?

Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery!

sobota, 11 maja 2013

Moja kolekcja kosmetyków do makijażu #3 - Róże

Dziś wpadam z kolejną odsłoną mojej kolekcji makijażowej. Dziś przyszła pora  na róże, których w mojej kolekcji trochę się uzbierało.
Zacznę od róży, które mieszkają poza paletą.

Piękna brzoskwinka ze złotymi refleksami, której używam często na codzień to Catrice Defining Blush 050 Apropos Apricot. Ladnie ożywia twarz i nadaje jej charakteru. Wykończenie jest perłowe, więc pięknie rozświetla.
Nieco podobny odcień i wykończenie ma Essence 30 Secret it girl, ma nieco więcej różowych tonów i nieco słabszą trwałość,gdyż znika z twarzy po 4-5 godzinach.
Róż Wibo nr 3 ma już matowe wykończenie. Ma też słabszą pigmentację, jednak nie można mu nic zarzucić i na twarzy prezentuje się dobrze.
Miyo Cheeky Blush nr1 Peach - mimo,że na zdjęciu wyszedł naprawdę delikatnie to jest moim drugim ulubieńcem. Nie można sobie nim zrobić krzywdy, natomiast stworzymy nim idealnie naturalny rumieniec na twarzy. Co do trwałości nie jestem w stanie jeszcze powiedzieć dużo,bo mam go od miesiąca, a nie używam go codziennie.

Róże Diadem zakupiłam w palecie gdzie znajdowało się ich 15, niestety 3 uległy uszkodzeniu przy przesyłce, natomiast 2 "umarły" przy przenoszeniu do zbiorczej palety. Charakterystyczne dla nich jest to, że mają bogatą pigmentację i trzeba z nimi uważać, u mnie utrzymują się ok 8-9 godzin, wszystkie mają nienachalne drobinki,natomiast pięknie ożywiają każdy makijaż. Tak wyglądają swatche:

12,3  i 14 są moimi ulubieńcami:)
To już cały mój "różany" zbiór,dajcie znać co Wy na to, a może zainspirowałam kogoś do zaprezentowania swojej kolekcji:) ?

Pozdrawiam deszczowo,
-Truskawkowa Mery

piątek, 10 maja 2013

Mascara idealna:)

Dziś słów kilka o tuszu do rzęs Colour Chic Big Volume Beutiful Lashes.
Ja znalazłam swój KWC. To moje trzecie opakowanie i mogę już parę słów na ten temat powiedzieć.

Pierwszy plus przede wszystkim za trwałość, maskara utrzymuje się na moich rzęsach spokojnie cały dzień, bez osypywania pod oczami. Mimo, że nie jest wodoodporna muszę się wieczorem troszkę napracować by zmyć ją dokładnie.

Drugi plus za szczoteczkę. To rodzaj szczoteczek, które kochają moje rzęsy, są przepięknie wywinięte i rozczesane.
Trzeci plus za działanie. Rzęsy są wydłużone, pogrubione i nie są posklejane. Uwielbiam go i na pewno sięgnę po czwarte opakowanie:)
bez tuszu

z tuszem:)




bez tuszu

z tuszem
Ta maskara daje mi to, czego oczekuję,a w dodatku jest tania jak micel z biedronki:)
Dostępna jest w marketach Pepco.
Daję jej 6/6pkt!

Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery!

poniedziałek, 6 maja 2013

O żelu do zadań specjalnych...

Dziś mini-recenzja żelu, który niesamowicie mnie zaskoczył. Mianowicie chodzi to o......Balnea- specjalistyczny żel antybakteryjny.
Żel dostałam na ostatnim OSBK i przyznam szczerze, że po odszukaniu informacji w internecie zachwycona nie byłam - 120ml żelu za ok.10zl - szału nie ma. Co więc zmieniło moje zdanie?

Po pierwsze zapach. Nie wiem czy ktoś z Was kojarzy jak kiedyś pachniał klasyczny Dove ( parę lat temu zmienili formułę i pachnie już nieco inaczej). Też żel pachnie dokładnie ton w ton, kropka w kropkę jak stary, poczciwy, klasyczny DOVE. Obudził we mnie wiele emocji i pozytywnych wspomnień:) - Tak, zwykły żel pod prysznic:)

Po drugie- ze względu na małe opakowanie zabrałam go ze sobą do szpitala.  Ogólnie jestem okazem zdrowia, natomiast w miejscach publicznych typu baseny, szatnie, toalety zawsze łapałam jakieś infekcje różnej maści. Bałam się pod tym względem właśnie szpitala. Wg producenta, ten żel jest właśnie do takich sytuacji stworzony i u mnie dokładnie w ten sposób się sprawdził. Żadnej infekcji, żadnych wysypek i dodatkowych części ciała ponad stan:)

Sam żel jest dosyć wydajny jak na tak niewielkie opakowanie. Ma konsystencję "kisielu" i naprawdę fajnie się go używa.

 Czy sięgnę po następne opakowanie? Powiem szczerze -  tylko jeśli będę musiała korzystać z publicznych łazienek - więc nieprędko:) Na codzień wolę standardowe żele Isana lub Balea. Daję mu 4,5/6pkt.
Ciekawa jestem jakie są Wasze odczucia na temat tego żelu?

Miłego dnia,
Truskawkowa Mery

sobota, 4 maja 2013

Moja kolekcja kosmetyków do makijażu #2 - Korektory

Idąc za ciosem, dziś kolejna notka o moich makijażowych zbiorach. Dziś rzutem na taśmę idą korektory.
Mam szóstkę wspaniałych, spełniających różne funkcję.

 Dużo myślałam (o tak,zdarza mi się:D) jak je sklasyfikować i myślę, że najwygodniej będzie uporządkować je wg. zabarwienia:)

Różowe tony:

Essence. Pureskin anti-spot cover stick w odcieniu 02 sand. Jego zabarwienie zawiera różowe tony, natomiast jest ich bardzo niewiele, dostrzegam je dopiero w zestawieniu z typowo beżowymi korektorami. Jest czymś pośrednim między beżowymi a różowymi tonami. Korektor jest w formie sztyftu, jest też dosyć ciężki,więc stosuję go tylko i wyłącznie na trądzik lub do ukrycia blizn, nie nadaje się ani pod oczy ani na powieki, ze względu na swoją konsystencję.Krycie jest bardzo mocne. Jeśli nie nawilżymy dobrze skóry może podkreślić suche skórki. jest niesamowicie wydajny - nie wiem czy kiedykolwiek dobrnie końca:)

My Secret Fast Cover-Up. Na zdjęciu wydaje się być totalnie beżowym korektorem,natomiast po roztarciu widoczna jest jego różowa strona mocy. Korektor jest w formie kredki, natomiast jego właściwości i zastosowanie są takie same jak w przypadku korektora Essence.

Garnier Pureskin. 2 in 1 Antispots Roll-on w odcieniu Jasnym. - Przyznam,że ten korektor to dla mnie duże zaskoczenie. Nie przepadam za produktami Garniera ( poza jednostkami,mają parę perełek reszta to badziew i chemia)Ten jednak zaliczę do perełek tej firmy. Pureskin Roll-on to korektor z aplikatorem w formie kulki, jest płynny i na pewno nadaje się tylko do korygowania i tuszowania wyprysków. Robi to jednak wyśmienicie. Ponadto jego formuła przyczynia się to szybszego gojenia wyprysków.Moje zastrzeżenie budzi tylko sama kulka, bo nie mam odwagi jeździć nią po wypryskach, moim zdaniem jest to maksymalnie niehigieniczne. Używam do niego pędzelka lub palców.:)

Beżowe tony:

Mannhatan Wake Up Concealer nr1. - Zadaniem tego delikwenta jest rozświetlać okolice pod oczami, tuszować drobne zaczerwienienia i zasinienia. Całkiem dobrze sobie z tym radzi, ale spektakularnych efektów nie oczekujmy. Jest to przyzwoity,kremowy i rozświetlający korektor a aplikatorem w formie gąbeczki. Moim zdaniem rozświetla świetnie,natomiast gorzej radzi sobie z kryciem.

Żółte tony:


E.L.F. All Over Cover Stick w odcieniu Apricot Beige. O tym korektorze mogłabym pisać Peany. Maskuje niedoskonałości typu trądzik, przebarwienia. Jest znakomitą bazą na powieki pod cienie, Przedłuża trwałość cieni i podbija ich kolor, ponieważ wyrównuje koloryt powiek. Również jest korektorem w sztyfcie natomiast jego wykończenie jest satynowe,kremowe. Przy korektorze Essence wykończenie jest suche i pudrowe. Sztyft ma szeroką średnicę, więc wygodnie nabiera się go pędzelkiem. Dla mnie bomba. Nie nadaje się tylko do cieni pod oczami, jest dosyć ciężki. Czaję się na inne odcienie,bo tak naprawdę kosztuje grosze- ok 7zł.



Miss Sporty. Be connected Concealer w odcieniu 011 Light - to miniaturka tester, natomiast jest bardzo wydajny. Na pewno kupię opakowanie pełowymiarowe. Produkt z aplikatorem gąbeczką. Świetnie żółto-zabarwiony. Nadaje się jako baza pod cienie - może nie podbija koloru,ale przedłuża ich trwałość, maskuje cienie pod oczami i świetnie rozświetla tą okolicę, oraz całkiem przyzwoicie kryje niedoskonałości. Jest lekki i kremowy.

I to by było na tyle. W kwestii korektorów, ciągle jeszcze poszukuję i sprawdzam. Swietnymi produktami są na pewno Garnier, Mannhatan i korektor z Elf`a, jednakże tutaj ciąglę daję się skusić na coś nowego:)
A wy jakich macie korektorowych ulubieńców? Chętnie poczytam i posłucham:)

Miłej soboty
-Truskawkowa Mery!

piątek, 3 maja 2013

Moja kolekcja kosmetyków do makijażu # 1 - PODKŁADY

Dziś rozpoczynam u siebie cykl postów, w których przyznam się do moich makijażowych zbiorów:)
To nie tylko "chwalipięcizm", ale też coś w typie recenzji zbiorczej, ponieważ zamierzam powiedzieć parę słów o każdym z produktów. Dziś zacznę od podkładów. Nie jest ich jakoś porywająco dużo, ponieważ już od jakiegoś czasu stawiam na to, by nic się nie marnowało. Obecny zbiór skompletowałam tak,by znajdowały się w nim odcienie jasne i ciemne, mocniej i słabiej kryjące,a także te z różowym i żółtym pigmentem, ponieważ maluję nie tylko siebie,ale i też i innych. Przechodzę do sedna- oto mój minizbiór:

Zacznę od Maybelline Affinitone w odcieniu 09 Opal Rose. Jest to jasny podkład,zawierający odrobinę różowych tonów, nie są one przeważające,ale są. (na swatchach tego nie widać, dopiero kiedy wtapia się w skórę twarzy) Krycie jest delikatne w kierunku średniego. To co wyróżnia ten podkład to to, że po nałożeniu jest naszą drugą skórą - jest niezauważalny. To mi się bardzo w nim podoba. Nie wysusza skóry, nie zapycha. Moim skromnym zdaniem sprawdza się zarówno na codzień , jak i na wyjścia, ponieważ długo się utrzymuje. Wykończenie na twarzy jest satynowe, ale ne nazbyt świecące. Po jego użyciu nie muszę matować skóry. Jedyną jego wadą jest to, że jest niesamowicie leisty, należy uważać, by nie wylać na rękę za dużo (to jedyny mój podkład bez pompki).

Bourjois 1.2.3. Perfekt w odcieniu N`51 Light Vanilla. Konsystencja tego podkładu jest już dużo mniej lejąca. Jego krycie jest naprawdę mocne. To mój najbardziej kryjący podkład. Jego wykończenie jest też całkowicie matowe. Zawiera żółte tony. Producent mówi o 16godzinnej trwałości - moim zdaniem to przesada,natomiast spokojnie utrzymuje się 8 godzin. Produkt zaopatrzony jest w pompkę, co zdecydowanie uprzyjemnia nam używanie.

Revlon Photoready w odcieniu 003 Shell. Ten podkład odkupiłam od Milky Chocolate na próbę, ponieważ jak dotąd nie miałam do czynienia z podkładami Revlon. Ten podkład konsystencją przypomina troszkę Maybelline Affinitone,jest troszkę lejący, z tym że tutaj produkt zaopatrzony jest w pompkę, więc już nie trzeba tak uważać na wylewanie. Ma nieco więcej różowych tonów niż Opal Rose. Krycie jest naprawdę baaardzo delikatne ( to chyba najmniej kryjący podkład w mojej kolekcji),ale ładnie ujednolica koloryt.
Na mojej twarzy solo ma słabą trwałość (4-5godzin), ale głównie u mnie. U koleżanki, którą malowałam na wesele utrzymał się, nie bagatela - 11 godzin. W trakcie używała tylko parę razy bibułek matujących. Była z niego bardzo zadowolona. Ja mam na niego sposób i mieszam go Bourjois 1.2.3Perfekt. Co więc czyni go takim wyjątkowym? Podkład zawiera w sobie drobinki, które ślicznie rozświetlają twarz,co szczególnie pięknie wychodzi na zdjęciach:) Same drobinki nie są widoczne na twarzy (w butelce są). Ten podkłąd naprawdę pięknie ożywia twarz.

Maybelline Dream Satin Liquid w odcieniu 030 Sand. Ten podkład jest moim ideałem w lato, kiedy moja buzia jest opalona. Moja buzia w okresie zimowym potrzebuje podkładów bardzo jasnych o zdecydowanie żółtych tonach, natomiast latem bardzo ciemnieje (różnica odcieni latem a zimą to często aż 4-5 odcieni) i wtedy ładniej wygląda w nieco różowych tonach. Krycie tego podkładu to średnie w kierunku mocnego. Wykończenie satynowe, u mnie wydaje mi się nieco zbyt świecące więc delikatnie go przypudrowuję. Podkład jest niesamowicie kremowy, przez co wydajny. Jedna do półtorej pompki starcza na pokrycie całej twarzy.

Maybelline Fit me! w odcieniu 220. Dostałam go od przyjaciółki z Niemiec. To najciemniejszy odcień, jeszcze nie miałam okazji wypróbować go latem na sobie, natomiast w momencie kiedy zależy mi na mocnym wykonturowaniu twarzy (najpierw konturuję podkładami, potem produktami w kompakcie) jest genialny. Jest leciutki, płynny, ładnie się rozprowadza i zaciera, ale ma dobre krycie. Stosowany u osób o ciemniejszej karnacji niż ja ma naprawdę fajną trwałość.

Poniżej możecie zobaczyć swatche:
Bez Lampy
Z lampą
Bez Lampy
Z lampą
Wszystkie podkłady ładnie się ze sobą mieszają, dzięki czemu mieszając odpowiednie, mogę uzyskać taki efekt jaki potrzebuję. Na chwilę obecną nie zamierzam zmieniać żadnego z wyżej wymienionych delikwentów:) Chciałabym jeszcze tylko dołączyć do niej Revlon Colorstay, ale chwilowo "kesz" odkładam na wyjazd do Niemiec:)
A co wy myślicie o mojej kolekcji? Mała, duża? Jakich podkładów Wy używacie? Jeśli ktoś z Was ma posty tego typu u siebie, zalinkujcie mi,bo uwielbiam takie czytać:D A może zmobilizuję kogoś z Was do takiej serii postów:)

Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery!

czwartek, 2 maja 2013

Wydajny Ultranawilżacz

Jakiś czas temu w moje ręce wpadło masło do ciała firmy Wellness&Beauty o zapachu mandarynek z jogurtem.
.
Opakowanie

Produkt mieszka w 200ml słoiczku. Łatwo się go nabiera, dozuje odpowiednią ilość. Widać też dokładnie ile produktu nam zostało. Posiadaczki długich paznokci mogą być nie do końca zadowolone.

Zapach, kolor i konsystencja

Zapach jest słodki. Jeśli ktoś nie przepada za mocnymi słodkimi zapachami, woń masełka może mu się nie spodobać. Mi osobiście przydał do gustu. Wyczuwam w nim mandarynki. Sam zapach nie utrzymuje się długo.
Jeśli chodzi o kolor, masełko jest delikatnie pomarańczowe. Konsystencję ma dosyć zbitą, ale nie jest tępa, łatwo się rozprowadza. Nie wchłania się ekspresowo,ale też nie wymaga jakoś bardzo dużo czasu. Nie barwi piżamy i nie tworzy nieestetycznych smug, jak miało to miejsce w przypadku masełka Perfekty.




Skład

Bardzo podoba mi się to że na pierwszym miejscu znajduje się masło Shea. Dlatego, że najlepiej współgra z moją skórą. Moim zdaniem skład jest przyjazny.

Działanie i wydajność

200ml słoik mam od miesiąca,używam codziennie po kąpieli i dobrnęłam do połowy. Jestem niezwykle zadowolona z działania i efektów. Borykałam się z okropnie suchymi i szarymi łokciami i kolanami. Masełko pomaga rozwiązać ten problem. To co zaobserwowałam na łokciach przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Oprócz tego na całym ciele zauważyłam dużo większe nawilżenie. To chyba najlepsze masło do ciała,którego dotąd używałam. Chciałabym jeszcze wypróbować je do kremowania włosów.

Za 200ml opakowanie zapłacimy w Rossmannie ok.10zl.
Oceniam 6/6:)

Przy okazji mam do Was małe pytanie. Myślałam nad cyklem postów z moją kolekcją kosmetyków do makijażu, co wy na to? Czy denerwuje Was taki "chwalipięcizm":)

Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery!

środa, 1 maja 2013

Piekło vs. Niebo

Hej, witajcie w maju!

Dziś przybywam z minirecenzjami i swatchami dwóch lakierów, które otrzymałam na ostatnim OSBK II.
Zacznę od piekielnej 166 Golden Night z My Secret. Lakier pochodzi z kolekcji Hot Colors i prezentuje się tak:


Powiem tak, jak zobaczyłam ten lakier w opakowaniu - pomyślałam : AAAAaaaaa cudo! W perfekcyjnej czerni zatopione złotozielone drobinki. Mniami. Na paznokciu trzeba było 3 warstw, nie na krycie,ale właśnie po to by te drobinki było choć trochę mocniej widoczne... Dwa aplikacja to swego rodzaju piekiełko - co widać, pędzelek nie jest zbyt wygodny przez co nieżle wyjeżdżałam na skórki. Oczywiście skorygowałam to potem patyczkami, ale nie o to chodzi ,żeby pół dnia spędzić nad paznokciami.
Do jego plusów na pewno należy krycie, po drugiej warstwie czerń jest jednolita. Trwałość też na plus - u mnie aż 6 dni i na schnięcie też nie czekałam zbyt długo. Daję mu takie 3,5/6 pkt.

A teraz czas na NIEBO? Ale czy to niebo jest takie idealne?



To niebo ma kolor liliowy,kremowy, przepiękny - to niebo to Colour Alike 488 - Danzing.
W moim ostatnim laierowym poście wielbiłam Colour Alike`ową Pozytywkę za kolor, trwałość i krycie.
Jak to się ma do tego odcienia?
Kolor jest wybitny, taka troszkę krówka Milka bez łatek. Wykończenie jest bez drobinek, kremowe.
Krycie,no cóż, tu pojawia się moje pierwsze "ale", ponieważ ten lakier smuży. Nie wiem od czego to zależy, ale czasami potrzebuję aż 3 warstw,żeby pokryć wszystko równomiernie.Miałam wrażenie,że jest też nieco rzadszy niż pozytywka i mimo uważnego malowania zalewałam skórki.
Drugim "ale" jest schnięcie, które w tym przypadku trwa niebotycznie długo. Niemal za każdym razem kończyło się odbitym wzorkiem z bluzki,spodni, pościeli ....
Co do trwałości zastrzeżeń nie mam. 
Więc daje mu 4/6 pkt. Liczyłam na więcej,ale może trafił mi się felerny egzemplarz. Dajcie znać jeśli,któraś z Was go miała.

Czy sięgnę jeszcze po niebo lub piekiełko? Oczywiście, miewałam do czynienia z gorszymi lakierami, te uznałabym za przeciętniaki z ładnymi kolorami.
Na chwilę obecną chyba powrócę znów do hybryd, od których miałam miesięczną przerwę, a które wołają mnie z kosmetycznej szafeczki.:)
Dajcie znać czy miałyście, któryś z tych dwóch delikwentów i jak sprawdzali się u Was?
Pozdrawiam Majowo
- Truskawkowa Mery