Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 grudnia 2012

Krótka recenzja pudru brązującego Diadem.




Puder brązujący Diadem otrzymałyśmy podczas OSBK. Ten, który posiadam jest w odcieniu nr 2.
Opakowanie zawiera 10 g produktu. Jeśli już jesteśmy przy opakowaniu, jak dla mnie jest ono bardzo poręczne, w środku znajduje się puszek oraz lustereczko. Jeśli chodzi o puszek, używam raczej moich pędzli do aplikacji, ale lusterko jest bardzo przydatne.

Na początku myślałam, że to będzie niewypał. Dlatego, że ten puder w opakowaniu zawiera drobinki, a ja jestem fanka raczej matowych wykończeń. Natomiast po nałożeniu drobinki nie są mocno widoczne. Raczej dają lekki efekt rozświetlenia. 

Co do koloru jest to ciepły odcień brązu, więc tu znów nie do końca byłam przekonana. Ale znalazłam dla niego idealne zastosowanie. Na codzień, kiedy mój makijaż jest naprawdę minimalny (w zimie rano każda minuta snu jest dla mnie nadzwyczaj cenna :D) i ograniczam się jedynie do podkładu, korektora i tuszu do rzęs, ten puder genialnie, podkreślam, genialnie ożywia moją twarz.
 Chciałam Wam pokazać jak wygląda makijaż z nim, niestety będzie to musiało poczekać. Dorwało mnie choróbsko i wyglądam jak zwłoki.
Pozdrawiam kichająco,
Truskawkowa Mery!



niedziela, 16 grudnia 2012

Świątecznie:)

Pogoda za oknem, wystawy sklepowe, piosenki w radiu, zapachy żywych gałązek - to wszystko nastraja świątecznie. Mnie, w każdym bądź razie, baaaardzo.
W naszym domu nieustannie palą się wieczorami świeczki:)
Stroiki już goszczą w każdym pokoju:)
Postawiłam dziś też już na świąteczne paznokcie. Jestem spokojna, że do Świąt wytrzymają, bo co hybryda to hybryda:) Inspirowałam się troszeczkę ostrokrzewem, choć w nieco innej kolorystyce:) Wzór zrobiony jest na "frenczu" bo wzorek robi już wystarczająco dużo na paznokciu:)




Podoba Wam się?

Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery:)


sobota, 15 grudnia 2012

Wyniki rozdania :)

Moje kochane słoneczka!

Biegnę, lecę, pędzę do Was z wynikami rozdania :)
Ciężko mi było wybrać samej, najlepszą odpowiedź, próbowałam,ale miałam ochotę nagrodzić Was wszystkie:) Więc posłużyłam się nieco prymitywną maszyną do losowania :D
Więc do dzieła:
Mieszu, mieszu, mieszu :D
I w tym trójkąciku znajduje się zwycięzca....
a potrzymam Was jeszcze sekundkę w niepewności.... :)
I oto nasza zwyciężczyni!
Gratuluję!
I czekam na adres do wysyłki, który prześlij mi na maila: strawberrymerry25@gmail.com
Na zgłoszenie czekam 3 dni:)

Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery!

piątek, 14 grudnia 2012

DM - Haul:)

Rozdanie zostało już szczęśliwie zamknięte:) Lada chwila dokonam wyboru lub losowania,bo wszystkie odpowiedzi są ciekawe:) Ale ja nie o tym. Jakiś czas temu wspominałam Wam, że mam swoją "wtykę" w Rajchu:) ( Karolciu :* ) Więc mogę od czasu do czasu poczynić małe DM`wskie zakupy.
Zestaw świeczek ze śniegowymi gwiazdkami i podkład Maybelline dostałam od mojego kochanego Karomikołaja:*
Troszkę tego jest ale lubię mieć mały zapas tych kosmetyków, bo są naprawdę świetne i w przystępnych cenach. Za całą tą gromadkę zapłaciłam 20 ojraszków:)

Co kupiłam dokładnie?

Z Balea (Balei? hmmmm Polska języka- ciężka języka, tak trudno odmieniować:D)
 Trzy produkty do kąpieli:
- Balea Creme Bad. Mango & Joghurt.
- Balea Pflege Dusche. Kirsch- und Mandelduft
- Balea Dusche & Creme. Guave. 
oraz
- Balea Handlotion. Himbeere -Bo o rączki trzeba dbać:) No rzekłabym cud, miód i malina,choć to głównie malina:D 

Z Alverde:
Szampony:
- Alverde Glanzshampoo. Zitrone Aprikose
- Alverde Intensivaufbaushampoo. Amaranth.
Olejek Alverde Haaröl. Mandel Argan
Kremy:
- Alverde Aqua Mattierende Tagescreme 3 in 1 Perle
- Clear Gesichtsfluid Heilerde mit Traubensilberkerze.

A tu drobiazg od Mikołaja:

Maybelline Fit Me! Liquid Foundation w odcieniu 220Natural Beige. Ach ten św. Mikołaj to wie wszystko, zna nawet moją ulubioną markę podkładów:) Serii Fit Me! jeszcze nie znam, jest tez o odcien za ciemny, ale juz wiem, że w lecie się pokochamy:) Teraz mogę go też mieszać z innymi podkładami:)

Mikołaj podarował mi też moje ulubione czekoladki,aczkolwiek już zaginęły w czeluściach mego brzuszka:)

Znacie któreś z tych kosmetyków? Lubicie?

Pozdrawiam weekendowo,
Truskawkowa Mery:)

czwartek, 13 grudnia 2012

Sylveco. Pomadka ochronna z betuliną - Recenzja

Rozszalałam się w tym tygodniu:) Piszę i piszę, ale wreszcie mam troszkę wolnych chwil:)
Dziś przychodzę z recenzją pomadki SYLVECO, którą otrzymałam na OSBK. Czy mnie zachwyciła? Czytajcie dalej!

W paczuszce od Sylveco był jeden tajemniczy kartonik:
Który krył w sobie taką oto zawartość:
Jest to Pomadka ochronna z betuliną.
Skład i Działanie:

Mamy to wiele dobroci: Masło Shea, olej sojowy, olej Jojoba, olej z wiesiołka, masło kakaowe, betulina i wosk carnauba. Moje ciało kocha masło Shea, więc wielki plus, że jest tu na pierwszym miejscu. Olej z wiesiołka to też mój ulubieniec! Oprócz tego od producenta dowiadujemy się, że Betulina działa kojąco i antyseptycznie,wspomaga leczenie opryszczki. Ja z opryszczką się nie borykam, natomiast często mam suche i spękane usta w zimie, często aż do krwi, co nie jest ani estetyczne,ani zdrowe. Muszę przyznać,że ta pomadka świetnie sobie z tym radzi, jako jedna z niewielu. Stosuję ją przed każdym wyjściem na zewnątrz i teraz ani zimno, ani wiatr, ani nawet siarczysty mróz nie są mi straszne.

Konsystencja:

Pomadka na pierwszy rzut oka wydawała mi się okropnie twarda, bałam się, że rozprowadzenie jej będzie katorgą, ale się pomyliłam. Pięknie rozpuszcza się na ustach. A dzięki temu ,że jest twarda, nie mam z nią problemu i nie topi mi się pod wpływem ciepła w torebce czy w kieszeni,co miało miejsce często przy innych pomadkach ochronnych, które mam pozapychane w każdej kieszeniu kurtki i w każdej torebce:)

Zapach:

No i tu zaczynają się schody... Dla mnie to jest okrutny smród nie zapach, którego często nie jestem w stanie znieść. Nawet nie wiem jak go dokładnie określić. Ziołowy, lekko gorzkawy (gorzkawy zapach? hmmmm). 
Ta pomadka byłaby moim "namber łan" gdyby nie ten nieapetyczny fetorek:) Jaki więc mam na to sposób?
Nakładam ją zawsze na wyjście na  dwór, wtedy aż tak tego nie czuję. Natomiast kiedy próbowałam chodzić z nią w domu lub nakładałam ją na noc, przeżywałam katorgę.

Opakowanie:

Opakowanie trwałością nie grzeszy, moje ma już spękaną nakrętkę, która lubi spadać. Ogólnie do najmocniejszych nie należy,ale to akurat jestem w stanie jej wybaczyć. Zawiera w sobie 4,6 g produktu.

Cena na stronie sylveco.pl to: 7,78zł, także myślę, że całkiem przyjemna.

Pomadkę na pewno zużyję do końca,ale nie wiem czy do niej powrócę. Nie potrafię znieść tego zapachu, ale tak zdrowych i miękkich ust jak tej zimy jeszcze nie miałam.- co potwierdzone jest przez mojego mężowego eksperta:)

To by było na tyle jeśli chodzi o pomadkę. Co do rozdania to trwa nadal i nadal zapraszam:)

Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery!


środa, 12 grudnia 2012

Miłe zaskoczenie :)

Niedawno zamawiałam ze sklepu Paatal.pl bardzo wiele różności na prezenty dla bliskich. W ostatnią sobotę pojechałam po odbiór do Paczkomatu, wszystko poszło gładko i sprawnie i paczuchę pojechałam rozpakować do rodziców. Niestety tu czekało mnie małe rozczarowanie, wnętrze bąbelkowej koperty było totalnie zalane, więc zaczełam ratować co się dało, w paczce były również cienie do powiek,bałam się ,że będą pływać.. Sprawcami tej " tragedii" były dwa żele do kąpieli. W drodze musiały się jakoś otworzyć, ponieważ w jednym nakrętka była odkręcona, a w drugim "klapka" od nakrętki była uchylona. W sumie takich żeli zamówiłam osiem, a dwa poszły do śmieci, bo wiele z nich nie zostało. Napisałam o problemie do sklepu, gdzie usłyszałam,że paczkę powinnam była otworzyć przu kurierze. ( Bardzo zabawne, ale przy paczkomatach nie ma kurierów:D) Maili wymieniłam z tym sklepem kilka,z jednej strony ich rozumiem, najprawdopodobniej do "uszkodzen" doszło w drodze, ciężko cokolwiek komuś udowodnić. Po wyciągnięciu paczki ze skrytki była okej, "dramat dział się w środku", co dobrze przykamuflowała folia bąbelkowa. Z drugiej strony, myślę, że gdyby lepiej zabezpieczyć te butelki, np naklejając taśmę klejącą, uniknęlibyśmy nieszczęścia. Już spisałam to na straty,kiedy otrzymałam maila, że do mojego drugiego zamówienia dostanę mały upominek. Niby drobnostka, ale miło, że zdecydowali się na taki gest.
Oto co dostałam dodatkowo w zamówieniu nr 2:
Lusterko i błyszczyk miniaturka, oprócz tego miałam możliwość odesłać im uszkodzone opakowania w zamian za nowe. To już sobie darowałam, bo musiałabym je wyciągać ze śmieci u rodziców:) Ale byłam i nadal jestem miło zaskoczona takim działaniem firmy:) W pełni zrehabilitowali się w moich oczach:)

Tym miłym akcentem kończę i jednocześnie przypominam o rozdaniu tym którzy udziału jeszcze nie wzięli a są chętni. Chęć udziału deklarujemy do piątku do 15.00 tu: Moje pierwsze rozdanie!

Pozdrawiam
Truskawkowa Mery!

niedziela, 9 grudnia 2012

Essence Wild Craft 03 Mystic Lilac.

Jakiś czas temu przegapiłam Limitowankę Essence Wild Craft w Naturze. Generalnie jakoś bardzo się nie przejęłam, bo do tej pory Essence przyzwyczaiło mnie to przeciętnej jakości cieni. Żałowałam jedynie pędzli z tej limitki. Jeśli ogólnie chodzi o dotychczasowe cienie Essence, nie były złe,ale pigmentacja nie wykraczała poza przeciętną, a cieni do "nude-dzienniaków" mam już mnóstwo.
Maszerując w piątek po naturze dojrzałam w przecenach ostatnie opakowanie i stwierdziłam: no dobra, czemu nie, niech już będzie. Po powrocie do domu i przetestowaniu jego możliwości stwierdziłam, że przegapiłam naprawdę dobrą limitkę, jeśli reszta była tak dobra jak ten cień.

Opakowanie wygląda standardowo, jedynie tekstura cienia jest inna, przyciągnęła mój wzrok:)
Natomiast fenomenem jest pigmentacja tych cieni. Są genialne!

Trzeba wręcz uważać, by nie przesadzić z ilością. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim u Essence.
Jeśli chodzi o odcień Mystic Lilac to połączenie "śliwki z brudnym wrzosem" o perłowym wykończeniu. Świetnie nada się do wieczorowych i okazjonalnych makijaży. Jeśli nałożymy o dosłownie odrobinkę i dobrze rozblendujemy pięknie współtworzy dzienny makijaż i jak dla mnie jest to kolor idealny na zimę. Dokładnie czegoś takiego szukałam.  Naprawdę żałuję i biję się w pierś, że przegapiłam resztę.
Na chwilę obecną poszukuję jeszcze cienia w odcieniu żurawiny- coś jak Cranberry z Mac`a, aczkolwiek ciężko coś takiego znaleźć:)
A już jutro lub pojutrze dotrą do mnie kosmetyki z niemieckiego DM. Na pewno pochwalę się tym co udało mi się kupić dzięki uprzejmości przyjaciółki.

Przypominam o rozdaniu, które potrwa do piątku. 
Udział możecie wziąć tu: Moje pierwsze rozdanie!:)

Dajcie znać jeśli ktoś z was również dorwał coś z limitowanki Wild Craft:)  

Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery!


piątek, 7 grudnia 2012

Małe świąteczne rozdanie na spontanie:)


Zacznijmy od tego, że wskutek małej kontuzji, zamiast turlać się w śniegu, rzucać śnieżkami i szaleć na ślizgawkach (ooo tak, deep inside jestem nadal małą dziewczynką jak tylko zobaczę śnieg!) postanowiłam to sobie odbić i poszłam na zakupy. I tak przemierzając półki (teraz przynajmniej mam wymówkę czemu robię to tak wolno:)) wpadł mi do głowy pomysł : A możeby tak zrobić małe rozdanie!! Całkiem niedawno wygrałam sama u Little Glam Dress, więc taka myśl chodziła mi po głowie już jakiś czas:) Poczyniłam więc zakupy, zajrzałam również do domu do swojej sekretnej szafeczki (o mój Boże, jestem chomikiem - przyznaję się i biję się w pierś) i uzbierałam małe co nie co i chciałabym się tym z Wami podzielić. Starałam się by kolorystyka i tematyka przypominała święta:)
Najpierw to o czym mowa:
 Będzie troszkę pielęgnacji, która znam i mogę polecić:)
Perfecta peeling enzymatyczny, Miniaturka kremy penaten (świetny na zimę) oraz kilka próbek.
Parę drobiazgów by rozpieścić nasze paznokcie:
Catrice - 620 Captains Sparrow`s Boat i kilka pojemniczków z ozdobami:)
 Coś dla oka:)
Cienie Essence- 50-delirious show, My Secret Pearl Touch - 102, My Secret Double Effect- (zdarłam nr odc, razem z ceną:/ to ta piękna zieleń), dwie odsypki pigmentów z allegro, kredka Sensique 117 oraz Liner  Pierre Rene nr 03)
 Oraz przesłodki zimowy pingwinek, który niestety płata mi figla i nie chce odwrócić się na zdjęciu:) Chyba mój Lapi szwankuje:)
Pingwinek zawiera w sobie kokosowy płyn do kąpieli:)
Rozdanie nie jest ogromne,ale bardziej chodziło mi o to, żeby sprawić by ktoś się uśmiechnął:)

Zasady są proste:
1.Organizatorem,a zarazem sponsorem nagród jestem Ja:)
2. Rozdanie zorganizowane jest dla moich obserwatorów- to warunek konieczny.
3. Drugim warunkiem do spełnienia jest opisanie jakiegoś waszego miłego wspomnienia świątecznego np. z dzieciństwa - Chcę was bliżej poznać ( i odkryć wasze mroczne tajemnice:D - żarcik)
4. Będzie mi miło jeśli polubicie mnie na FB( odnośnik po prawej str. bloga) lub zamieścicie gdzieś informacje o moim rozdaniu - ale nie jest to warunek konieczny.:)
5. Najciekawszą odpowiedź nagrodzę dobrociami z powyższych zdjęć:) No chyba, że nie będę się potrafiła zdecydować na żadną bo wszystkie ujmą mnie za serce- wtedy zorganizuję losowanie:)
6. Rozdanie potrwa od dziś do piątku za tydzień tj.14.12.2012 do godz. 15.00.
7. Zwycięzcę postaram się ogłosić w sobotę lub niedzielę.
8. Dla ułatwienia pod wypowiedzią umieście adres e-mail.
9. Zwycięzca zostanie opublikowany tu na blogu.
10 Jeśli zwycięzca nie odezwie się w ciągu 3 dni, wyłonię go jeszcze raz.
11. Zastrzegam sobie prawo do zmiany zasad w uzasadnionym przypadku.

To już wszystko! Mam nadzieję, że się Wam spodoba i weźmiecie udział. Ja tymczasem macham Wam ręką i kulą i życzę Wam miłego Weekendu!!

- Truskawkowa Mery!:)

środa, 5 grudnia 2012

Fennel Body Scrub - Recenzja

Na Opolskim Spotkaniu Blogerek otrzymałam Body Scrub. Coconut Cream Pie firmy FENNEL.

   Jak tylko zerwałam folię ochronną powalił mnie na kolana zapach tego Peelingu. Słodki, kokosowy i idealny na zimę, który na myśl przywodzi smaczny deser. Jak wspomniałam Peeling miał pod nakrętką folię zabezpieczającą co bardzo cenię.
   Informacje od producenta znajdziecie [tu] Teraz czas na moją opinię. Czy pozostałe cechy zachwycają mnie równie mocno co zapach?

   Jeśli chodzi o strukturę, nie jest to najmocniejszy zdzierak, ale według mnie fajnie ściera martwy naskórek, skóra jest po nim gładziutka. Zauważyłam też, używając po nim kremu czy balsamu o wiele lepiej i szybciej się wchłania.
   Jeśli chodzi o konsystencję dobrze się rozprowadza i na sucho i na mokro, choć osobiście jestem zwolenniczką peelingu na mokro.
   Co do zapachu, to jak już pisałam, cud, miód, malina. Pachnie baardzo słodko.
   Opakowanie jest plastikowe, estetycznie wykonane i przechowuje w sobie 300g produktu:) Łatwo z niego nabierać peeling. Nic nie ginie, nie zostaje, nie wypada, dzięki temu wydajność jest całkiem niezła.
   Jeśli chodzi o cenę, orientowałam się, że jest to ok. 35 zł. Nie jest to mało, ale osobiście lubię sobie urządzać w domu,małe SPA i raz na jakiś czas lubię wydać na takie rzeczy trochę więcej pieniędzy.
   Stał się moim ulubieńcem zwłaszcza przy wszelkich zabiegach na dłonie. Świetnie je przygotowuje do dalszych działań. Po użyciu pozostaje coś jakby ochronna warstwa na skórze, ale nie jest ani lepka ani tłusta. Podoba mi się to:)
  Więc jak widzicie, produkt mnie zachwyca i na pewno za jakiś czas do niego wrócę:)

Ps. Jak zwykle mały bonus paznokciowy:) Tym razem hybryda, która wykonałam nie na swoich rękach.
Przy okazji dodam, że skorzystałam w Dnia Darmowej Dostawy i zamówiłam jeszcze jeden lakier hybrydowy, na pewno za jakiś czas pojawi się tu w ciekawej stylizacji. Na chwilę obecną moja kolekcja liczy 11 kolorów:)


Pozdrawiam,
Truskawkowa Mery!

niedziela, 2 grudnia 2012

Aktualna pielęgnacja twarzy- "apdejt"

Tak jak już wspomniałam, zmieniłam pielęgnację twarzy i stosuję się do rad dermokonsultanki.
Narazie widzę drobną poprawę, ale nie chcę zapeszać, bo każdy nowy sposób powoduje u mnie poprawę po czym znów dostaję wysypu. Ale do rzeczy:)
 Tak wygląda mój nowy arsenał:)
Jeśli chodzi o oczyszczanie i zmywanie makijażu:
Do demakijażu oczy używam dwufazówki z Vichy. Radzi sobie ładnie ze wszystkim, niestety zdarza się, że szczypią mnie po nim oczy, ale nie jest dramatycznie. Cenię szczególnie za to, że faktycznie radzi sobie z wodoodpornymi kosmetykami.
Do reszty twarzy Vichy Normaderm Żel głęboko oczyszczający. Lubię jego zapach:) Pięknie wszystko zmywa.
W dni, kiedy chodzę bez makijażu, dalej używam mojego ukochanego mydełka Allep.

 Do tonizowania używam rano używam wody termalnej Iwostin, natomiast wieczorem Toniku antybakteryjnego Nuno. Woda termalna to świetny wynalazek dla śpiochów:) Jak nie umiem się rano dobudzić wystarczy jedno psiknięcie:)

Jeśli chodzi o kremy na noc postawiłam na dobrze wszystkim znany La Roche Posay Effaclar Duo. Jeszcze przed kremem nakładam Vichy Idealia Pro na przebarwienia:)
Rano skórę intensywnie nawilżam kremem Iwostin Purritin Rehydrin.
Natomiast w dni, kiedy siedzę tylko w domu,nie noszę maikjażu, często sięgam po kremy dla dzieci, teraz jest to Bubchen, ponieważ zawierają tlenek cynku, a ten dodatkowo ma baaardzo przyjazny skład:)

 Raz w tygodniu stosuję peeling enzymatyczny z Perfekty. Oprócz tego polubiłam się też z zieloną glinką Argile i "randkuję" z nią dwa razy w tygodniu. Tonik Acnosan też dalej jest moim dobrym przyjacielem, ale stosuję go coraz rzadziej, bo nie ma już takiej potrzeby jak wcześniej:)
I to w zasadzie wszystko:) Mamy grudzień, więc wczoraj bawiłam się w tworzenie dekoracji:)

Pozdrawiam grudniowo!
- Truskawkowa Mery:)