Łączna liczba wyświetleń

piątek, 16 maja 2014

Na przekór deszczowej pogodzie:)

Za oknem pogoda, umówmy się, nie jest najłaskawsza. Dlatego mam dla Was propozycje makijażu bardzo delikatnego i bardzo kojarzącego mi się z latem.
Twarz:
Podkład 1.2.3. Perfect Bourjois 31 Ivory
Puder rozświetlający Bell 024 jako rozświetlacz
Puder rozświetlający Bell 025 jako bronzer
Catrice Camouflage 020



Oczy:
Meet in Madrid i Court in Cannes z Palety Sleek Vintage Romance
Czarny Kajal z Essence
Satin touch kajal My Secret  w odcieniu Nude
Tusz Manhattan Swing & Curl
Kredka do brwi Catrice Date with Ash-ton

 Usta to Catrice Coralicius Pink
I to właściwie jest wszystko. Mało produktów, mały nakład pracy,a wygląd promienny.
Chciałam Wam polecić szczególnie pudry rozświetlające Bell. Blogger jak zwykle zeżarł kolory ze zdjęć, ale one naprawdę dają twarzy promienisty wygląd. Jeśli będziecie nimi bliżej zainteresowane, poświęcę im osobny post.
Żegnam się z Wami cieplutko i niedeszczowo,
-Truskawkowa!

środa, 14 maja 2014

Catrice Camouflage Cream - czy warto?

W okolicach stycznia tego roku zrobiło się wiele szumu wokół tego produktu. Głośno było i w "jutiuberni" i na blogosferze. Oczywiście nie mogłam być gorsza i  ja zakupiłam swój egzemplarz. Po kilku ładnych miesiącach stosowania dorzucam swoje 3 grosze:)
Zacznijmy od faktów:)
Przede wszystkim nasz Kamuflaż, zamknięty jest w słoiczku i mieści się go tam 3 gramy. Ja zdecydowałam się na odcień 020 Light Beige, który odpowiada moim oczekiwaniom kolorystycznym.

Konsystencja jest bardzo gęsta, natomiast nie jest zbyt zbita by tworzyć problemy przy nakładaniu. Jest naprawdę bardzo kremowy i ładnie sunie po skórze. Nie mam problemu przy rozblendowywaniu granic.
Nie wysusza okolic pod oczami co jest bardzo ważne:)
A teraz czas na zastosowanie! Dla mnie to kosmetyk wielozadaniowy, naprawdę. Przede wszystkim świetnie maskuje przebarwienia i ranki na twarzy, jednocześnie nie zapychając. Współgra z większością moich podkładów.
Pod oczami ładnie maskuje cienie, chociaż tutaj nie używam go na co dzień. Oczywiście należy go tu umiejętnie przypudrować, w innym wypadku się zroluje.
przed
po
Nadaje się też jako baza pod cienie, ponieważ fajnie podbija kolory cieni.
Generalnie nie mam mu nic do zarzucenia,dla mnie to świetny produkt, szczególnie,że kosztuje ok.12.
Jest też całkiem wydajny, więc kiedy dosięgnę dna, pognam po nowe opakowanie:)
Jestem ciekawa, jakie kamuflaże lub produkty wielozadaniowe wy polecacie.
Pozdrawiam,
Truskawowa!

poniedziałek, 12 maja 2014

Bourjois 1.2.3. Perfect CC Cream - i o co tyle krzyku?

Jakiś czas temu w szafach Bourjois pojawiła się nowość z serii 1.2.3. Perfect - CC Cream. W związku z tym, że nadeszła wiosna,a mój podkład pochodzący z tej samej serii dobiegł końca, skusiłam się na lżejszą nowość, która dosyć szeroko chwalona jest przez Youtuberki. 

Według opisu producenta CC Cream zawiera trzy rodzaje pigmentów korygujących. Oprócz tego zaopatrzony jest w SPF 15 i ma gwarantować nam rozświetloną cerę o pięknym wykończeniu. Jak jest naprawdę?
Ja sięgnęłam po odcień 31 Ivory, ponieważ po zimie jestem bladziochem. Sam odcień jest dosyć trafny.
Konsystencja jest dosyć przyjemna. Więc gdzie minusy?
Przede wszystkim aplikacja sprawia sporo problemów. Moje pędzle z nim nie współpracują,a nakładany rękami smuży. Trzeba się nieźle napracować,żeby go ładnie rozłożyć na buzi. Liczyłam, że będzie to produkt idealny na poranki kiedy nie mam czasu "babrać się" z makijażem.
Druga rzecz to wygląd. W strefie T muszę go mocno przypudrowywać bo się świeci,a miałam nadzieję na kosmetyk, który nie będzie wymagał pudrowania. Natomiast na policzkach okrutnie podkreśla suchość. Nie wiem , jak mogą się tworzyć takie różnice na twarzy.
Nie nazwałabym go totalnym bublem,ale po tych wszystkich recenzjach liczyłam na coś korzystniejszego. Trzeba się przy nim napracować, aby wyglądał dobrze.
A teraz czas na pokazówkę:
CC Cream solo

a tu już wykończony makijaż
Moim zdaniem to totalny "zwyklak". Dodam,że w normalnej cenie możemy go nabyć za ok. 40zł czyli sporo jak na coś o przeciętnym działaniu.
Mi udało się go wyhaczyć za połowę ceny, choć i tak uważam,że nie jest jej wart. Zużyję go,ale bez przyjemności i nie sięgnę po kolejną tubkę.
A może Wy go miałyście? Jestem ciekawa jak Wasze wrażenia?
Pozdrawiam deszczowo,
- Truskawowa

sobota, 10 maja 2014

Bell BB Cream Concealer

Ostatnio pisałam Wam o moim zachwycie nad CC kremem Bell,a dziś chciałam Wam wspomnieć o mojej korektorowej perełce, która również pochodzi z szafy Bell.
Jest to korektor rozświetlający Bell BB Cream, który jest typowym rozświetlającym pisakiem.
Jakiś czas temu oglądałam film Hani Digitalgirl i właśnie u niej go dojrzałam, więc podczas najbliższej wizyty w Naturze sięgnęłam po egzemplarz dla siebie. Kolor, który wybrałam to 011 Sand (to nie jest najjaśniejszy odcień). Korektor ten posiada żółte podtony, więc genialnie wręcz niweluje moje czerwonawo-fioletowe zaciemnienia pod oczami.Nie posiada żadnych drobin.
Sama konsystencja jest bogata i kremowa, więc aplikacja przebiega przyjemnie i bezproblemowo. Bell`owy korektor nie wysuszył mi skóry pod oczami, za co jestem mu wdzięczna:) Posiada SPF15,co tym bardziej
przemawia na jego korzyść. A teraz pokażę Wam jak działa:
Proszę nie wzywać Pomocy Społecznej, mąż mnie nie bije:) Ja po prostu tak mam, jak wstaję rano:)
A tu już możecie zobaczyć jak ten przyjemniaczek tuszuje moje "Ringi" pod oczami. Jest różnica,prawda?

Jeśli chodzi o trwałość to nie mam nic do zarzucenia. Wytrzymuje do demakijażu. Wydajność też ma niezłą, ja swój pisak wykorzystywałam codziennie przez 1,5 miesiąca i dobiegł końca.  A na koniec wisienka na torcie: Ten oto cudotwórca kosztuje ok 16zł, więc żaden majątek:)
Używałyście go już może? Jestem ciekawa, jak spisał się u Was?

Pozdrawiam,
Truskawkowa!


czwartek, 8 maja 2014

Minimalna pielęgnacja - maksymalne efekty!

Witajcie!
Dziś chciałam się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami na temat pielęgnacji twarzy.
Jak wiecie, jako właścicielka PCO, od dłuższego czasu już borykam się z okrutnym trądzikiem,szczególnie w okresie jesienno - zimowym, dodatkowo jestem też posiadaczką cery mieszanej w kierunku tłustej - czyli świecę "jak miliony monet" w strefie T. Oprócz tego cieszyłam się ogromnymi, jak kratery na marsie,  porami w okolicach nosa i policzków.
Kilka miesięcy temu podjęłam bezglutenowe wyzwanie i zmieniłam swoją dietę (nie mam tu na myśli odchudzania- dalej jestem rozkosznym pączuszkiem, księżycem w pełni itd..) Zmieniłam nawyki żywieniowei  unikałam wszelkich produktów zbożowych, jak kot wody. Co opłaciło mi się i mój ukochany przyjaciel - Pan Trądzik odrobinę osłabł w swych mocach. Postanowiłam więc trzymać się zasady i unikać Pana Gluta dalej. Nie powiem, czasem zjem chleb, kawałek ciasta lub sięgnę po paluszki - jestem tylko człowiekiem. Jednak staram się aby spotkania z produktami "zbożowymi" zdarzały się jak najrzadziej. Moja twarz zdecydowanie pokazała, że LUBI TO:)
Poszłam o krok dalej i zmieniłam swoją pielęgnację. Cały czas głównym celem, który mi przyświecał to pozbycie się trądziku. Nie przypuszczałam, że zmiana pielęgnacji przyniesie przyjemny efekt uboczny. Moje pory znacznie zmalały. Właściwie mogę zaryzykować stwierdzeniem, że coraz częściej są dni, że są niewidoczne.Co więc tak naprawdę mi pomogło?

Zacznę troszkę od tyłu, bo od wieczornej pielęgnacji:)

1. Wieczorne Katharsis
Do tej pory OCM nie przynosiło jakichś większych efektów. Szukałam, kombinowałam,robiłam mieszanki olejowe, a rozwiązanie leżało tak blisko - Nierafinowany olej ze słodkich migdałów - SOLO (ok. 24zł).
Rozprowadzam odrobinkę oleju,a następnie miękką, zmoczoną w ciepłej wodzie szmatką (u mnie szałowo spisują się ściereczki do naczyń z Rossmanna - nie zamienię ich na żadne inne) kilkukrotnie zmywam buzię. Na koniec opłukuję ją zimną wodą, wycieram do sucha i spryskuję wodą termalną.
Skóra jest tak niesamowicie miękka,a jednocześnie mam wrażenie jakbym ją czymś nakremowała.

2. Wieczorne nawilżanie
Przed pójściem spać nakładam olej z pestek malin tłoczony na zimno z Olvity. Na urodziny w styczniu dostałam go w prezencie od przyjaciółki  i na razie zużyłam ledwo połowę (30ml buteleczka 22zł) - jest niesamowicie wydajny. Dodatkowo wyposażony jest w pipetkę,co znacznie ułatwia aplikację. Sprawia, że po nocy skóra jest gładka i naprężona, oprócz tego ma działanie antyseptyczne. Dajcie znać, jeśli macie ochotę na parę słów więcej o nim. Zapomniałabym dodać,że może nie pachnie najpiękniej, ale ostatecznie dla efektów jestem w stanie wytrzymać.

3. Poranny Rytuał
Zaraz po wstaniu,aby dostać kopa energetycznego sięgam po wodę termalną Uriage (18zł). Moim skromnym zdaniem jest najlepsza ze wszystkich na rynku. Dodatkowo można ją wyhaczyć w przyjaznej cenie. Moja twarz potrzebuje jej rano, jak ja kawy :D
Następnie udaję się do łazienki, gdzie zmywam twarz wodą. Tylko. I wyłącznie. Kilkukrotnie opłukuję buzię najpierw zimną, potem ciepłą,a następnie znów zimną wodą.
Kolejnym krokiem jest krem nawilżający. Od jakiegoś czasu porzuciłam Mixę, na rzecz Lidlowskiego kremu nawilżającego Cien(9,99) i uważam, że jest świetny. Jest naprawdę lekki i dobrze nawadnia moją twarzyczkę.

4.Wspomagacze
Całkowicie odeszłam od peelingów mechanicznych, natomiast raz (lub dwa) w tygodniu sięgam po Peeling Enzymatyczny z 10% kw migdałowym Pharmaceris(38zł). A jeśli na twarzy pojawią się pojedynczy nieprzyjaciele smaruję ich kremem Babylove (ok. 4zł) z tlenkiem cynku. Swoją drogą ma bardzo przyjemny skład.
I to właściwie jest na tyle. Moja pielęgnacja została sprowadzona do niezbędnego minimum,a skóra odpłaciła mi się za to maksymalnie:) No i trzeba przyznać do najdroższych nie należy:) Jedyne z czym walczę to przebarwienia potrądzikowe,ale to myślę już tylko kwestia czasu:)

Czekam teraz na wasze zdanie, co wy na taką zmianę:)

Pozdrawiam,
Truskawkowa:)

środa, 7 maja 2014

Niepozorny idol:)

W ostatnich tygodniach,gdzie szalały wyprzedaże, trafił w moje lepkie łapki podkład, który na pierwszy rzut oka wyglądało niepozornie. Ot taki zwyklaczek! Zainteresował mnie dodatek "ILLUMI" w nazwie i oczywiście 40% obniżka w Naturze. Normalna cena tego produktu nie była jakaś zatrważająca, ale kiedy zobaczyłam, że mogę za niego zapłacić ok. 8zł, sam wskoczył do mojego koszyka.
Pomyślicie, że muszę być niezwykle szalona,że przy mojej kapryśnej cerze zażyczyłam sobie rozświetlającego podkładu,ale naprawdę miałam już dosyć "matowej orientacji" na zakupach. Przyznam, że sama nie wierzyłam, że znajdę tak świetny kosmetyk. Prawdę mówiąc myślałam, że to będzie taka troszkę walka z wiatrakami.
 

Ów cudaka,czyli Bell Illumi Corrector znajdziemy w 30gramowej tubce( tak to nie pomyłka 30gramowej nie mililitrowej) z podłużnym aplikatorem. Ja zdecydowałam się na odcień 02 Beige.
Sam podkład jest przyjemny i kremowy, ładnie się rozprowadza. Świetnie współgra z nim mój Hakuro H50.
A teraz czas na to, co mogę nim osiągnąć.

Podkład solo

W "pełnym umundurowaniu"
 Ten podkład to jakieś cudo rozświetlające dla przetłuszczających się cer! Moja buzia jest pełna blasku, ale zdrowego blasku. To nie błysk ala tzw. "psie cojones". Dodatkowo krycie jak na rozświetlający podkład jest przyzwoite. Oczywiście ślady po moich "odwiecznych przyjaciołach"  są, istnieją,  przebijają, ale od czegoś ktoś stworzył korektory:D
Nie traktujcie tego jeszcze jako recenzję,ale jako wstępne wrażenie. Po ten produkt sięgam od 2 tygodni i.... uzależniłam się. Nie mogę przestać.
Znałyście wcześniej ten podkład? też się nim tak zachwycacie?

Pozdrawiam,
Truskawkowa!


Poszczęściło mi się!

Ostatnimi czasy wygrałam rozdanie u Kapryska. A wczoraj odebrałam paczuszkę od listonosza. A w niej znalazłam:
Z wygranej jestem zadowolona, Alicji dziękuję:*
Tymczasem uciekam,a Wy obserwujcie, ponieważ w niedługim czasie pojawi się kilka ciekawych postów:)

Pozdrawiam,
Truskawkowa!

poniedziałek, 5 maja 2014

Kobaltowo - złote czyli coś z nutką elegancji:)

Majówka za nami, a ja przybywam ze połączeniem kolorów, które gości już u mnie ładnych kilka dni i przyznam, że się w nim zakochałam.
Myślę, że będzie to fajna propozycja nie tylko na specjalne wyjście,ale i na co dzień dla osób, które lubią mieć mocniejszy kolor na paznokciach.




Nie wiem, jak Wy, ale ja przepadłam.
Ten śliczny kobalcik to NeoNail UV Monolack nr4056, a złoto to już normalna hybryda NeoNail 3626.
Od razu dodam, że powodem,że lakiery hybrydowe NeoNail pojawiają się tu tak często to nie efekt reklamy,czy współpracy. Ja się po prostu w nich zakochałam. Te założyłam w ubiegły poniedziałek i jak widać mimo odrostu mają się całkiem dobrze:)
A co wy na takie zestawienie kolorystyczne? Bo ja przepadłam :D
Pozdrawiam,
Truskawkowa!

sobota, 3 maja 2014

No ładne kwiatki!

Czyli co zmalowałam Ewie z bloga Ecattiem, podczas blogerskich niedzielnych plotek u mnie:)




Ten przyjemny brzoskwiniowy kolorek to mój najnowszy nabytek - NeoNail Monolack 3in1 4210 (po tym jak Pani Daria wysłała mi pierwszego Monolacka nie mogłam się oprzeć i domówiłam 2 kolory)
Złoto to już zwykły Lakier hybrydowy NeoNail 3626(zwykły czyli wymaga base i topcoatu).
Zdobienie wykonałam NeoNail 2996(czerń) i 3762 (czerwień).
I co wy na to?

Pozdrawiam,
Truskawkowa!

czwartek, 1 maja 2014

D.I.Y z przymrużeniem oka ;)

Witajcie!

Po sporej przerwie i niewielkiej aktywności w kwietniu wracam do Was "naprawiona", wypoczęta i radosna.
Postanowiłam, że pierwszy majowy Post pojawi się na wesoło,żeby tchnąć tu troszkę świeżości.
Dziś zapraszam na " Zrób to sam WIESZAK NA BIŻUTERIĘ- w wersji studenckiej"
Docelowo potrzebować będziemy:
- Korków po winie, dużo, bardzo dużo.- Najlepiej więc urządzić jakiś gruby studencki melanżyk,dwa, no góra pięć.
- Ramka na zdjęcie - Tak, ramka (okej w wersji mocno zubożonej może być antyrama). - Nie musi być nowa, może być to stara ramka po zdjęciu z "Eksiem "(lub "Eksią") lub też ramka, w której znajduje się niezbyt udane zdjęcie rodzinne, na którym wyglądasz staro, grubo, nieatrakcyjnie( niepotrzebne skreślić)
- Pistolet z klejem na gorąco - tak, wiem, studenci rzadko posiadają na stanie taki sprzęt,ale może trafi się taka burżuazja. Zresztą można pożyczyć od ojca, wujka, sąsiada etc. W ostateczności może być kropelka czy coś w ten deseń,lecz ostrzegam, że przygotujcie sobie sporą jej ilość.
- Trzeźwość - Przede wszystkim! Tego D.I.Y nie możemy robić ani "pod wpływem" ani " na kacu". Moglibyśmy się poparzyć gorącym klejem lub pokleić się kropelką, a tego byśmy nie chcieli - nie wliczam tu masochistów;)

Z ramki wywalamy zdjęcie (wywalamy, przecież eksiu już i tak do nas nie wróci) i wstawiamy zwykłą białą kartkę.
Szybkę przecieramy z kurzu ( przecież studenci nie sprzątają tak często:)) i układamy z korków dowolny wzór - o tak,możecie puścić wodze fantazji:) Następnie przyklejamy korki na stałe. Pamiętajmy o przepisach BHP czyli kleju nie dotykami paluchami.- i właśnie dlatego apelowałam o trzeźwość.




Na koniec możemy powbijać w korki i pozawieszać naszą biżuterię: kolczyki pierścionki itd. itp.
Pewnie pomyślicie: Po co studentom wieszak na biżuterię? hmmm. Może się nadać na prezent na dzień matki, urodziny babci,dla koleżanki blogerki, a w ostateczności zawsze możecie go opchnąć i zarobić kasę na kolejny melanż :D
Pozdrawiam majowo!
- Wasza Truskawkowa!

niedziela, 13 kwietnia 2014

Dziewczyny lubią błyskotki!

Witajcie!
Niedziela pomału dobiega końca, a ja podrzucam Wam pomysł na wiosenny, a także elegancki Manicure(hybrydowy jak zawsze:)):)
Pomyślałam,że idealnie byłoby połączyć moje nowe złotko Neonail z czymś brzoskwiniowym. Dodatkowo na środkowy palec powędrowały czarne romby. I tak wygląda moje dzieło!


Złoty- 3626 Neonail
Brzoskwiniowy - Alle paznokcie
To złotko jest idealne. Myślę,że doda smaczku jeszcze nie jednemu połączeniu:)

Pozdrawiam,
Truskawkowa!

sobota, 12 kwietnia 2014

Niekosmetyczny przerywnik DIY

Czy też tak czasem macie, że nie wiecie gdzie ucieka Wasz czas?
Bo mój czas daje ode mnie dyla chyba jakimś odrzutowcem:)

W tym tygodniu pracowałam nad .... prototypami zaproszeń i zawiadomień ślubnych dla kogoś w naszej rodzinie:) Niebawem wrócę do blogoświata,a Was zostawiam z moimi pracami:)






I co Wy na to?:)

Pozdrawiam,
Truskawkowa!