Łączna liczba wyświetleń

piątek, 14 września 2012

Gwiazdy KOBO :)



Tak, jak wspomniałam przy ostatniej notce, dziś parę słów o moich ulubieńcach firmy Kobo. Wiele produktów mają świetnych, ale cztery to naprawdę perełki.
O podkładzie KOBO MATT Make-up wspominałam już tu: Kobo Matt Make up .


Kolejną perełką w asortymencie KOBO jest również podkład - KOBO Ideal Cover Make Up.
W plastikowym owalnym pojemniczku znajdujemy podkład o pojemności 23 g. O konsystencji masy plastycznej.
U mnie akurat w odcieniu NUDE BEIGE. Przyznam szczerze,że jak podkład sprawuje się średnio. Długo szukałam sposobu na równomierne rozprowadzenie go. Pędzel do podkładu typu Kabuki sobie z nim nie radzi. Gąbeczki również nie. Efekt po nałożeniu palcami również nie do końca mnie satysfakcjonował. Jedynie pędzel języczkowy jako tako sobie z nim poradził. Pomyślicie więc dlaczego jest perełką...
Bo jest najlepszym na świecie korektorem lub kamuflażem:) potrafi ukryć wszystko. Długo, naprawdę długo szukałam czegoś co zakryje moje cienie pod oczami - nie było siły,drogie czy tanie - moje cienie wychodziły.
Zaczerwienienia wokół nosa? nie ma problemu. Drobne blizny po trądziku? Żegnajcie:)
Mój sposób na niego jest następujący, najpierw pod oczami rozprowadzam krem nawilżający i daje mu się wchłonąć. Następnie pędzlem języczkowym wklepuję podkład w okolice pod oczami lub też we wszystkie inne problematyczne miejsca. Daję mu chwilkę i nakładam podkład. :) Drobnym minusem jest opakowanie, ale jego działanie rekompensuje wszystko.

Pozostali dwaj ulubieńcy KOBO to Baza pod cienie i Baza pod pigmenty sypkie.
Baza pod cienie zamknięta jest w małym czarnym plastikowym słoiczku o pojemności 6 g.
Baza ma delikatny różowawy kolor, którego na powiece już nie widać. Świetnie wygładza powiekę. Jedyne co delikatnie mnie w niej denerwuje to zapach. Ale po chwili już go nie czuć. Przedłuża trwałość cieni i wzmacnia ich kolor.

Druga baza to baza do pigmentów sypkich,chociaż zdarza mi się jej użyć również do normalnych cieni.
Baza w formie płynnej mieszka sobie w buteleczce z pipetką co wiele ułatwia. Jeśli nałożymy jej cieniutką warstwą na powiekę możemy nałożyć i zwykły cień i pigment. Jeśli na wieczku pomieszamu go z cieniem to możemy go zamienić w eyeliner:) Dla mnie bomba!
Zdjęcie było robione dosyć późno, ale myślę, że spokojnie widać jak podbija kolor:)
To już wszystkie moje perełki z KOBO,choć znając siebie pewnie jeszcze nie jeden ich produkt mnie oczaruje:)
Pozdrawiam jesiennie!
Truskawkowa Mery:)




5 komentarzy:

  1. z kobo jak na razie mam jeden cień nr205 Golden Rose- to różowy, który mieni się na złoto, wiele dobrego słyszałam też o pomadkach:)

    OdpowiedzUsuń
  2. lubie Kobo :)

    KONKURS na moim blogu! Do wygrania zegarki i bransoletki, zachęcam do wzięcia udziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostałaś ode mnie wyróżnienie So sweet blog Award

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie słyszałam o tej firmie, chyba muszę udać się na dłuższy wypad do sklepów;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie miałam nic z KOBO, a to dlatego, że reklamuje tą firmę aktorka Katarzyna Zielińska, której po prostu nie znoszę :D
    Ale może dzięki Twoim recenzjom przekonam się do tej firmY :)

    OdpowiedzUsuń