Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 13 czerwca 2013

Drezno - Berlin - Poczdam czyli relacja z naszej małej wyprawy.

Hej!
Kolejny raz przepraszam za moją prawie nikłą obecność na blogu,ale w moim życiu prywatnym nastąpiło wiele zmian, głównie mało przyjemnych (m.in. jestem na wypowiedzeniu w pracy i poszukuję nowej...)
Dziś zapraszam Was na lekki jak piórko post - małą relację z naszej podróży:) Sama chętnie wspomnę te chwile jeszcze raz.
Najwięcej czasu spędziliśmy w Berlinie,gdyż tam jedliśmy i spaliśmy w hotelu,a drugiego dnia oderwaliśmy się całkowicie od naszej wycieczkowej grupy i pomaszerowaliśmy swoim szlakiem - maszerowanie po wszelkich historycznych zakątkach mnie nie "rajcuje", gdyż znam już większość ze względu na studia,jakie skończyłam.
Zapraszam więc na małą wędrówkę z nami.

Pierwszego dnia przyjechaliśmy do Drezna:




Miasto jest naprawdę przepiękne i ma różnorakie oblicza. Kusi wizerunkiem nowoczesnych dzielnic, cieszy oko historycznymi domkami łużyckimi,ale  pokazuje też i brzydszy pokomunistyczny obraz.
 Remonty podobnie jak i u nas:)
 Spodobał mi się ogrom terenów zielonych  i wodne krajobrazy:)
 Podczas Drezdeńskiego zwiedzania nie mogło zabraknąć Zwinger`a:)



 Obecnie znajduje się tam galeria malarstwa, zbiór porcelany i salon matematyczno-fizyczny. My niestety zdążyliśmy obejrzeć tylko zbiory porcelany,więc ze względu na zbyt duże tempo przewodnika oderwaliśmy się w 2`gim dniu wycieczki:)
Naszym priorytetowym celem drugiego dnia było Berlińskie ZOO, które jest ogromne. Spędziliśmy tam cały dzień i jeszcze brakło nam czasu, by obejrzeć wszystko.

Słonie miały nas w ......:)

 Znaleźliśmy paru naszych krewniaków:


A ja się czasem martwię,że wychodzę nieuczesana.....

słitfocia? okej!
 Świat podwodny oczarował nas ferią barw i różnorodnymi gatunkami:




 Kameleon z reklamy Dulux`a?:)

Włochaty pajączek... a brrrr!

 Chyba widziałem koteczka:)

 Trafiliśmy na porę karmienia lwów. Niesamowite przeżycie dla osób o mocnych nerwach:) Te ryki!


Lodzio miodzio, Panowie! Lodzio miodzio!
Wrażenia niesamowite, chce się wrócić. Już nie mogę się doczekać!
Wieczór upłynął nam w cudownym irlandzkim Pubie w środku Berlina :D

Dzień trzeci upłynął nam w atmosferze Poczdamu.Zwiedziliśmy Cecilienhof:


 oraz ogrody Sanssouci.
 Jak mawia mój arcymądry Padre: Wszystko co dobre,szybko się kończy! Było cudownie i już znam cel mojego następnego wyjazdu:)
Miło mi jeśli ktoś dotrwał do końca:)
I to by było na tyle, mam nadzieję ,że teraz już uda mi się wrócić. Mam w planie zrealizować dalszy ciąg postów Moja kolekcja kosmetyków do makijażu i parę recenzji.
A co u Was? Biegnę nadrabiać blogowe zaległości!
-Truskawkowa

9 komentarzy: