Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 stycznia 2013

U lala, mam bubla...

Znacie to uczucie kiedy,bierzecie w sklepie coś z półki z myślą, że będzie za******e,przecudowne, ach-och-w-kosmos-wypierdziste. Pakujecie do koszyka, płacicie swoją mega pełniutką visą, a w domu tego czegoś używacie i nagle czujecie się, że Wam ktoś siekierą w plecy przypiętrolił?
Nie zapomnijmy jeszcze o małym rzucie okiem na skład i o rozszerzeniu tego uczucia o wrażenie,że owa siekiera,zamienia się w blender i robi siekę w Waszym mózgu, a na usta ciśnie Wam się jedynie: Jestem, k****,debilem....

Tak... dokładnie taką sytuację przeżywam.... no może poza faktem, że moja Visa nie jest nigdy mega pełniutka:)

Wybrałam się na zakupy w związku z tym, że skończył mi się produkt do demakijażu,a bardzo chciałam spróbować jakiegoś mleczka, z nadzieją, że postawię na delikatne oczyszczanie twarzy, bez wysuszania. Widzę efekty antytrądzikowe, odkąd stosuje mniej agresywną politykę oczyszczania paszczy. W Rossmanie mój wzrok padł na:

Soraya. Nawilżanie&Dotlenianie. Mleczko wygładzające do demakijażu twarzy.

Myślę sobie, czemu nie? Cena dosyć sympatyczna. Mojej gębusi przyda się odrobina dotlenienia,a nawilżenia już na pewno....
Wrzuciłam w koszyczek, a że mi się spieszyło nie zerknęłam nawet na skład,zapłaciłam i pomaszerowałam do domu.
Wieczorem zmywając makijaż,pomyślałam nawet ,że dobrze sobie z tym radzi. Rano obudziło mnie znajome swędzenie na brodzie... A w związku z tym, że swędziorki pojawiają się tylko z dwóch powodów - albo przesadziłam z Epiduo, albo tworzą się podskórne grudy...- a dzień wcześniej Epiduo sobie podarowałam,bo cera miała się całkiem dobrze - podejrzenie padło na Sorayę... Patrzę na skład 
.... i na drugim miejscu mam winowajcę....
 PARAFFINUM LIQUIDUM... Ty debilu,gałganie skończony, pomyślałam, CZYTAĆ NIE UMIESZ?! Przeczucie swędziorkowe mnie nie zawiodło... Wieczorem doczekałam się kilku dorodnych grud podskórnych. Na szczęście to Epiduo sobie z tym radzi.
Nic to, chciałam być na tyle dobroduszna i dać Sorayce drugą szansę. Wszak powód ogrudowania mógł być inny. Jednak nie mógł... To ta podła diablica mnie zapycha...

No i mam dylemat. Co z nią teraz zrobić? Nie lubię nic wyrzucać. Znacie jakieś inne wykorzystanie mleczka do demakijażu? Ewentualnie oddam ją komuś ze znajomych lub rodziny. 
Żeby było ciekawiej,to nie jedyny bubel w tym miesiącu, ale o tym innym razem...

Pozdrawiam,
Truskawkowa.

8 komentarzy:

  1. uciekam od mleczek z soraya gdzie pieprz rosnie:) jeden tak podraznil moja skore, oczy zaczely niemilosiernie lzawic ze podziekowalam tej firmie.

    OdpowiedzUsuń
  2. nigdy nie miałam tego mleczka i dzięki Tobie na pewno go nie kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. łosz, skład nieciekawy! Ja oglądałam z tej serii tonik, ale się nie zdecydowałam, bo po primo skład nie zachęcał, po secundo nie lubię Sorayi!

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz kochana nauczkę na przyszłość :) Sama nie wiem, co z tym fantem możesz począć. Sprezentuj komuś, kto ma mniej kapryśną cerę, mamie może, albo koleżance.
    A do oczyszczania twarzy polecam Cetaphil, miałam twarz jak bunkier - właśnie od nadmiernego przesuszania. Od kiedy używam emulsji z Cetaphil nagle wszystko się załagodziło, więc z czystym sumieniem radzę wypróbować. Cena może nie jest zachęcająca, ale i nie przeraża. A wydajny produkt - niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie miałam te większe próbki z cetaphilu,ale coś jest nie halo. Mój ryj go chyba jednak nie lubi:(

      Usuń
  5. uff a naprawdę miałam go kupić....

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam, ale teraz na pewno nie kupię.

    OdpowiedzUsuń